Niezbyt zadowolona z tego że Matt pewnie będzie mi towarzyszył przez te pół godziny ruszyłam w stronę ulubionych sklepików. Tak jak się spodziewałam Matt poszedł za mną. Miałam nadzieję że chociaż będzie zabawnie i że nadal dopisuje mu humorek. Przynajmniej byłoby się z czego pośmiać tak jak podczas jazdy samochodem. Muszę przyznać że Matt wydał mi się wtedy naprawdę fajny, bardzo zabawny i słodki. Tak wiem takie słowa z moich ust? Trudno w to uwierzyć ale naprawdę tak o nim myślałam. Właśnie stałam w perfumerii gdy za plecami usłyszałam głośny hałas jakby coś spadało igłos Matta - O nie! Bardzo przepraszam. Już to zbieram.- Odwróciłam się i ujrzałam go zbierającego różnej wielkości pudełka z różnymi zestawami np talsamy , żele pod prysznic itd. Leżało tam ich naprawde dużo. Ekspedientka pracująca w tym sklepie pomagała mu je zbierać. Matt z dziwną miną podnosił pudełka i oglądał z każdej strony sprawdzając chyba czy są całe i nic sie nie potłukło. Postanowiłam mu pomóc. Kobieta pracująca w perfumerii układała pudełka na półkę śmiejąc się pod nosem.Kucnęłam obok Matta i również chichocząc pomagałam mu sprzątnąć cały ten bałagan. Uśmiechną się do mnie przyjaźnie ale mimo wszystko z jego twarzy nie zniknęło zakłopotanie i zażenowanie całą sytuacją. Gdy skończyliśmy sprzątac pudełka Matt po raz któryś, dokładnie nie wiem który bo w pewnym momencie przestałam liczyć przeprosił ekspedientke za rozrzócenie kosmetyków. - To co może lepiej idźmy już stąd?- Zapytał trochę zawstydzony. - Zaraz tylko coś kupie.- Nieśmiale się uśmiechnęłam i ruszyłamw strone półek z kosmetykami do robienia makijażu a Matt poszedł tuż za mną tym razembardziej uważając aby niczego nie wywrócić . Wybrałam tusz do rzęs taki jakiego używała Anna i eyeliner. Matt widząc co wkładam do koszyka delikatnie się uśmiechną a gdy wyszliśmy ze sklepu zapytał. - Anna cie namówiła? - Ale na co? - spytałam nie bardzo rozumiejąc jego pytanie. - Żebyś się zaczęła malować? - Aaa no można tak powiedzieć. Ona potrafi namówić mnie na wszystko. Ma podejście. - To dobrze. Ładnie ci tak. - Dzięki. - To teraz będę wiedział do kogo się kierować jak będzie mi trzeba coś załatwić z tobą związanego. - Co takiego? - Zaśmiałam się. - Hmm no nie wiem może randkę - poruszył zabawnie brwiami i uśmiechną się . Wybuchłam niepochamowanym śmiechem. - Ty i ja na randce? Dobre! - Tak wiem. Zobaczysz jeszcze się ze mną umówisz.- Puścił do mnie oczko złapał za nadgarstek i pociągną do sklepu z płytami. - Nigdy. - Stwierdziłam idąc tuż za nim. - Nigdy nie mów nigdy. - Zaśmiał się i zaczą wybierać płytę a ja myślałam o tym co powiedział . Ja i Matt na randce? Niemożliwe! Gdy tylko o tym pomyślę jak by wyglądała taka nasza randka to od razu chce mi się śmiać. To by było naprawde dziwne.Mając nadzieję że on tylko żartuje pomogłam mu szukać płyty. Szukaliśmy przynajmniej 10 minut. Ja na pierwszej półce a on na drugiej i nic. To było niemożliwe aby tu jej nie było. Zaproponowałam żeby poprosił o pomoc jakąś panią tu pracującą ale oczywiście nie zgodził się. Stwierdził że on sam da sobie świetnie rade. Ja po następnych 5 minutach spędzonych w tym samym sklepie zwątpiłam że sam ją znajdzie więc poprosiłam o pomoc panią stojącą przy kasie. Ona w pare sekund znalazła płytę a Matt po raz kolejny dzisiejszego dnia ośmieszył się tymbardziej że wyjaśniłam kobiecie że stoimy tu już 15 minut i mój kolega ciągne nie może znaleźć plyty która jak się później okazało stała na wyciągnięcie ręki. - Ślepota. - Podsumowałam całe zajście wychodząc ze sklepu . - Oj tam od razu ślepota.- Zaśmiał się. Przez ten czas gdy Anna rozmawiała z kolegami i koleżankami z klasy my chodziliśmy po sklepach. Matt nadal był w świetnym humorze i ciągle się wygłupiał a mnie od śmiechu bolał już brzuch, policzki i dostałam chrypki zresztą jak zwykle. - To jak ? Umówisz się ze mną na tą randke? Może mam się zgłosić do Anny?- spytał z całkiem poważną miną gdy szliśmy w umówione miejsce czyli do budki z lodami. -Matt przestań - nadał się śmiałam- Ty i ja na randce? Przecież my się nie możemy w najprostrzych sprawach dogadać. Jeszcze tylko bardziej się pokłucimy. - Jak to bardziej? To my jesteśmy pokłuceni? - Przestań. - Ty przestań. Pójdziemy do parku kina lub gdzie będziesz chciała.- Puścił do mnie oczko słodko się uśmiechając. - Znasz moje zdanie na ten temat.- Spławiłam go i przyśpieszyłam kroku. Anna już na nas czekała. Pochodziliśmy jeszcze trochę po sklepach. Kupiłam jeszcze sobie 2 koszulki na grubszych ramiączkach i któtkie spodenki, Anna perfumy i szare rórki a Matt dokupił kolejną gre na PSP. Zjedliśmy obiad w restauracji niedaleko gelerii handlowej. Przy tym też było dużo śmiechu bo jacyś chłopacy niezbyt atrakcyjni z sąsiedniego stolika co chwile coś gadali i przystawiali się do Anny która była naprawdę zażenowana ich idiotycznymi tekstami . Trochę już wkurzona wpadła na pomysł jak ich spławić. Wysłała mi smsa w którym napisała jak mogę jej pomóc żeby się odczepili. Od razu po przeczytaniu wiadomości wczułam się w swoją rolę. Gdy tylko znów zaczeli podrywać Anne na jakieś denne teksty powiedziałam udając oburzoną. - Ej sorry ja jestem cierpliwa ale do czasu. - Co też chciałabyś poflirtować?- Zaśmiała się jeden z nich miałam ochotę zacząć się śmiać im w twarz ale opanowałam się. Kto by chciał flirtować z takimi frajerami? - Sorry ale nie jesteś w naszym typie. Wolimy dziewczyny z ładniejszą fryzurką- Zaśmiał się drugi a mnie zatkało. Zabolało to co powiedział ale nie chciałam tego po sobie okazywać. Po minie Matta było widać że strasznie się wkurzył. Już chciał wstać żeby jakoś zareagować ale dyskretnie kopnełam go w kostke pod stołem i uśmiechnęłam się dając mu do zrozumienia że wszystko jest ok. - Proszę cię- zakpiłam - Nie zależy mi na flircie z jakimiś przygłupami i myślę że mojej dziewczynie też nie. Możecie się od niej odwalić ? Nie kręcą jej takie przytłuki.- powiedziałam z poważną miną. Chciałam aby wyszło prawdziwie i chyba mi się udało. Zrobili dziwne miny. - Dziewczynę?- zaśmiał się jeden z niedowierzaniem. - Tak dziewczynę. Coś ci nie pasuje? Masz z tym jakiś problem? Czyżby brak tolerancji? A jak chcesz poflirtować to proszę bardzo. Mo kolega jest gejem i widzę po jego spojżeniu że Ty- wskazałam na mulata- najbardziej mu się podobasz. - Puściłam oczko do Matta a ten zrozumiał chyba o co mi chodzi. Uśmiechną się słodko i kilka razy zamrugał powiekami robiąc zawstydzoną minę. - No jakoś wątpie w to że taka laska jest lesbijką- mówił zakłopotany. - Jezu czemu ja muszę wszystkim to udowadniać?- Spytała Anna. Jeden z chłopaków zaśmiał się chtrze. Mulat siedził cicho bo chyba nie był zainteresowany flirtem z Mattem. Anna zbliżyła swoją głowę do mojej jakby chciała mnie pocałować . Trochę dziwnie się z tym czułam . Jeszcze nigdy nie całowałam się z dziewczyną a tymbardziej z najlepszą przyjaciółką. To mi się wydawało trochę dziwne. Nie wiedziałam czy ona tylko żartuje czy nie ale postanowiłam raz kozie śmierć. To chyba nic takiego pocałować swoją przyjaciółkę. W internecie czytałam że wiele dziewczyn całowało inne dziewczyny to czemu ja bym nie mogła? Anna jest przecież ładna i bardzo ją lubię. Tylko lubię żeby nie było że naprawdę jestem les. Nie jestem . Przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze myślałam że wolę chłopaków ale podobno orientacja seksualna może się zmienić . Tymbardziej u dziewczyny w moim wieku. Co 16 latka może wiedzieć to swojej orientacji? Kiedyś mogą mi się zacząć podobać dziewczyny i będę z jedną w związku. Nic w naszym życiu nie jest pewne. Ale mimo wszystko mimo całego szacunku do wszystkich lesbijek nie chciałabym zostać jedną z nich. Przecież mnie kręcą chłopacy. Mam nadzieję że mi tak zostanie. W tym momencie w mojej głowie było tysiące takich myśli. Postanowiłam nie traktować tego jak coś strasznego tylko normalnego, naturalnego. Zbliżyłam swoją głowę do głowy Anny. Ci debile z sąsiedniego stolika przyglądali nam się z niedowierzaniem. Ich miny były bardzo zabawne. Lekko przerażone i zdziwione. Gdy kątem oka spojrzałam na Matta ledwo powstrzymałam śmiech. Myślałam że zaraz wybuchnę śmiechem. Była tak przerażony jakiego go jeszcze nigdy nie widziałam. Gdy już nasze usta się stykały jeden z chłopaków szybko i głośno krzykną - Fu! Dobra spokuj!- na co my przestraszone odskoczyłyśmy od siebie i troche speszone zrobiłyśmy zdziwione miny. - Fuu! Weźcie skończcie. Dobra nara!- Powiedział blondyn który tak niedowierzał i namawiał nas w pewnym sensie do tego. Wstał od stołu i skierował się do wyjścia a za ni jego koledzy z przerażonymi minami. Czyżby pierwszy raz mieli zobaczyć całujące się dziewczyny? - Paa!- krzyknęłyśmy rozbawione. Gdy wyszli wybuchłyśmy niepochamowanym śmiechem. Matt nadal patrzył na nas z taką samą miną. - Ej ! Matt ! My tylko udawałyśmy- Zaśmiałam się i poklepałam po ramieniu. - No wyglądało to bardzo realnie.Wy serio chciałyście się pocałować?- Mówił zdziwiony. - Yyy.. Nie wiem - Stwierdziła Anna a ja z wielkim uśmiechem na twarzy tylko wzruszyłam ramionami. - No wiesz to był taki impuls- powiedziała nadal bardzo rozbawiona tą całą sytuacją i puściła do niego oczko. - A co jeszteś nietolerancyjny?- spytałam - Ja jestem bardzo tolerancyjny ale wiesz to wyglądało serio realnie i tak prawdziwie że zacząłem się obawiac że serio jesteście les albo bi. Zaskoczyłyście mnie! - Zaśmiał się i wróciliśmy do jedzenia obiadu.Teraz już nic nam nie przeszkadzało. Matt znów żartował Anna śmiała się z niego a ja siedziałam wgl się nie odzywając i dłubiąc widelcem w talerzu nic nie jedząc. Ciągle myślałam o tym jak ci Chłopacy śmieli się ze mnie przez to że prawie nie mam włosów. A jeśli każdy kto mnie widzi tak myśli? Przecież to nie moja wina że jestem chora. Anna i Matt dużo pytali czemu jestem jakaś przygnębiona i smutna. Nie chciałam mówić o co naprawdę chodzi żeby nie pomyśleli że jestem słaba głupia lub naiwna. Powiedziałam że wszystko ok tylko brzuch mnie boli. Gdy to usłyszeli na początku nie wierzyli bo pare minut temu jeszcze byłam w super dobrym nastroju, żartowałam z nachalnych kolesi i nie było po mnie widać że źle się czuję. Ciągle nalegali żebym powiedziała o co tak naprawdę chodzi. Powiedziałam że jestem już zmęczona dzisiejszym dniem że w moim stanie takie aktywne spedzanie czasu bardzo męczy i że naprawdę boli mnie brzuch. Stwierdzili że lepiej jak wrócimy do domu bo żeczywiście może trochę się zagalopowaliśmy z atrakcjami jak na jeden dzień. Gdy skończyli jeść wsiedliśmy do smochodu alby wrócić do domu. Anna długo się ze mną kłuciła alby Matt prowadził bo też miał prawo jazdy skoro ja się źle czuje ale udało mi się ją przekonać że aż tak źle ze mną nie jest. Matt stwierdził że nie porzekonają mnie wiec pozwolili mi zawieżć się do domu. |

czwartek, 5 maja 2011
Love Story
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz