![]() Przez chwilę stałam i przyglądałam się chłopakowi, który przecież miał być dziewczyną! - O co tu chodzi?!- pomyślałam a po chwili ocknęłam sie i uśmiechnęłam nieśmiele. - Dzień dobry - przywitałam się z koleżanką mamy. - Dzień dobry Cheryl. Jestem Angelica a to mój syn Matt. - Aha Matt- śmiałam się w myśli z całej tej chorej sytuacji. - Miło mi poznać- dodałam i wyciągnęłam rękę w stronę chłopaka. - Jestem Cheryl - mówiłam zawstydzona. Bałam się mieszkać z obcą dziewczyną a co dopiero chłopakiem. Można powiedzieć, że byłam przerażona. - A ja Matt - Chłopak podał mi dłoń. Był trochę speszony, domyślam się że chodzi o to co widzi. Wątpie że Pani Angelica powiedziała mu, że jestem chora. Wywnioskowałam to z jego miny. - Cheryl czy możesz pokazać dla Matta jego pokój?- spytała mama kierując sie z koleżanką do kuchni a ja przytaknęłam. Matt wzią walizki i razem udaliśmy się na piętro, do pokoju gościnnego, w którym chłopak miał mieszkać. Milczeliśmy, ani on ani ja chyba nie byliśmy w staniewydusić z siebie ani słowa. W końcu musiałam coś powiedzieć gdy weszliśmy do jego tymczasowej sypialni. Sciany pokoju pomalowane były na kolor błekitny a meble były jesne. - Tutaj będziesz mieszkał- mówiłam bardzo cicho nie patrząc na niego ale czułam jego wzrok na sobie- Tutaj jest łazienka- wskazałam na drzwi, otworzyłam je zapalając przy tym światło- cała do twojej dyspozycji. Szafki są puste, możesz poukładać w nich swoje rzeczy.- Wytłumaczyłami rozejrzałam się po pokoju zastanawiając się czy o czymś jeszcze powinnam go poinformować. Stwierdziłam że nie więc ruszyłam w stronę drzwi a po chwili dodałam- A, jeszcze coś. Toja mama ma pokój zaraz obok twojego. - Dzięki- Matt szczerze się uśmiechną. Ma śliczny uśmiech. W ogóle cały jest niczego sobie. Jest ciemnym brunetem z dłuższymi włosami o czekoladowych tęczówkach, ma jakieś 170-175 cm wzr czyli około 10-15 cm więcej ode mnie. Jest szczupłyale widać że wysportowany. Nieśmiale odwzajemniłam uśmiech i już miałam wychodzić gdy usłyszałam jego głos - A twój pokuj gdzie jest? - Yy... na końcu korytarza po lewej stronie z fioletowym napisem "Cheryl" na drzwiach.. nie sposób przeoczyć . -Aha ok dzięki - znów się uśmiechną a ja wreszcie wyszłam z tego pokoju. Zeszłam na dół i spytałam mamy czy może pomóc jej w robieniu kolacji okazało się że juz pomaga jej Pani Angelica. Wróciłam więc do pokoju i włączyłam laptopa mając nadzieję że będę mogła porozmawiać z Anną moją bardzo dobrą koleżanką. Niestety nie było takiej możliwości. Postanowiłam zadzwonić do niej i przeglądając różne strony plotkarskie wybrałam numer. Po pierwszym sygnale odebrała - Halo?- usłyszałam jej wesolutki głosik - Cześć Anno. Nie uwierzysz co się stało- mówiłam bardzo szybko i trochę obawiałam się ze nie zrozumiała co powiedziałam . - O cześć, no mów. - Wczoraj dowiedziałam się że na jakis czas ma przyjechać do mnie mieszkać koleżanka mojej mamy z córką. No i dziś przyjechała ale zamiast Olivi przyjechał Matt- nadał mówiłam bardzo szybko co chwile śmiejąc sie z tej sytuacji . Z biegiem czasu wydaje mi się ona coraz śmieszniejsza. - Co? Ta kobieta nazwała swoją córkę Matt? To chyba męskie imię. - Oj Anno nie rozumiesz. Okazało się że ta kobieta przyjechała z synem. - A córkę gdzie zostawiła? Ona nie przyjechała? - Ona chyba nie ma córki! Tylko syna Matta! Zostałam wprowadzona w błąd i teraz muszę mieszkać pod jednym dachem z obcym chłopakiem, który chyba przed przyjazdem tutaj nie został poinformowany, że będzie mieszkał u dziewczyny chorej i ... sama rozumiesz. Głupio mi się przygląda i chyba nie bardzo odpowiada mu to co widzi - mówiłam spokojniej bo stwierdziłam że Anna nie rozumie gdy mówie do niej zbyt szybko i zadaje jakieś idiotyczne pytania. - Aaaa już rozumiem - usłyszałam śmiech w słuchawce- Słuchaj Cheryl może wiedział jaka jesteś ale mimo wszystko był w szoku? A po 2 olej go i to co sobie mysli. To on mieszka u Ciebie a nie ty u niego. On ma się dostosować a jak mu nie pasuje to niech spada! - krzyknęła aż w uchu mi coś zapiszczało a po chwili dodała zaciekawionym głosem- A chociaż ładny? - No całkiem niezły jest..- nagle usłyszałampukanie do drzwi.Szybko się rozłączyłam i głośno ale i nieśmiale powiedziałam - Proszę- drzwi się uchyliły a w nich zobaczyłam Matta. Pomyślałam że może słyszał moją rozmowe! Nie no wtedy to tylko zapaść się pod ziemię. Brunet wyszczerzył się chyba najbardziej jak potrafił i wchodząc do pokoju powiedział - Twoja mama prosiła zawołać Cię na kolację. - Już idę- odpowiedziałam bez namysłu mając nadzieje, że po potwierdzeniu iż zrozumiałam i zaraz zejdę na kolację chłopak wyjdzie z mojego pokoju. On niestety stał na środku pokoju i rozgłądał się dookoła. Co za bezczelny typ! Niech natychmiast wyjdzie!- mówiłam do siebie w myślach. -Myślałaś że jestem dziewczyną? - spytał naprawdę rozbawiony - Po pierwsze nie powinieneś podsłuchiwać moich rozmów telefonicznych i wgl żadnych innych bo to bardzo nier kulturalnie a po drugie idziemy na kolację- rozkazałam czując że się rumienie i odrazu szybkim krokiem wyszłam z pokoju. Matt naturalnie wyszedł tuż za mną i po cichu chichocząc zaczą się tłumaczyć - Nie podsłuchiwałem tylko przyp[adkiem usłyszałembo byłem przed drzwiami a ty głośno mówiłaś i tak jakoś niechcący wyszło że usłyszałem. Z drugiej strony to bardzo ciekw\awe co usłyszałem. Podczas kolacji Matt siedział tuż obok mnie a nasze mamy na przeciwko nas. Chciałam jak najszybciej zjeśc i móc iść już do siebie i nie musieć siedzieć obok chłopaka któremu w tak krótkim czasie udało sie mnie do siebie zniechęcić i który tak bardzo mnie irytuje. Niestety nie mogłam odejść tak szybko jak chciałam bo byłoby to nie kulturalne a ja nie chciałam zrobic mamie wstydu i wyjść na niewychowaną lub dzikuske. Chciałam aby chociaż telefo zadzwonił i nie musiałabym tutaj z nim siedzieć. Mama co chwilę pytała Matta o jakieś bzdety a dzięki temu dowiedziałam się że Olivia( tak złośliwie postanowiłam mówić na Matta przez to nieporozumienie) jest w moim wieku i przez jego pobyt u nas w domu będzie miał lekcje ze mną i moimi nauczycielami. Jestem z tego powodu tak szczęsliwa że mam ochotę kogoś uderzyć. Wydawało mi się że kolacja sie dłuży i dłuzy a gdy już zjadłam jak na mnie to i tak w ekspresowym tępie powiedziałam że głowa mnie boli i chce się położyć. Mama oczywiście zaczęła panikować ale naszczęście udało mi się jej wytłumaczyć że to zwykły ból głowy. Naturalnie zmyslony ból głowy bo czułam się dobrze ale dłużej nie zniosłabym przeszywajacego mni na wylot wzroku Matta. Szybko wzięłam prysznic i położyłam się do łóżka ze słuchawkami w uszach. Chciałam jak najszybciej zasnąć alby ten dzieś nareszcze się skończył a muzyka zawsze mi w tym pomagała.Gdy już zasypiałam usłyszałam odgłos otwierajających się drzwi do pokoju. Przymknęłam oczy i przez malutkąszparkę miedzy powiekami szukałamintruza który śmiał zakłucić mój spokój. W końcu zauważyłam ciemna postać stojącą obok łóżka. Poznałam że to Matt i tymbardziej utwierdziłam się w postanowieniu nie otwierania oczu. - Cheryl ? Śpisz?- usłuszałam przyjemny głos chłopaka a jednocześnie tak irytujący. Ja nadal udawałam że śpie a on wyją słuchawki z moich uszu wyłączył muzykę ipoda odłożył na biurko. Szepną jeszcze tylko dobranoc i wyszedł z pokoju. Od razu odetchnęłam z ulgą. Okryłam się szczelnie kołdrą i wtulając się w misia którego dostałam od Anny usnęłam. Kiedy się obudziłam było już po 10. Wkorzyłam się na mame że mnie nie obudziła bo miłyśmy iśc razem na 10 do kościoła jak co tydzień. Powoli wstałam z łóżka i spojrzałam za okno. Była bardzo brzydkla pogoda, padał deszcz i wiał silny wiatr. Trochę zle sie czułam. Bolała mnie głowa ale to pewnie przez nickie ciśnienie którego mój organizm bardzo nie lubi. Mając nadzieję że nikogo nie ma w domu , że koleżanka mamy i jej syn pojechali z mamą do kościoła poszłam na parter. Nagle zrobiło mi się naprawdę słabo. Zakręciło mi się w głowie a przed oczami miałam tylko czarną plamę. Chyba straciłam przytomność. Czułam tylko jakspadam z kilku schodków w dół. Po chwili usłyszałam męski głos -Cheryl, Cheryl ! co ci jest?!- krzyczał przerażony. Wiedziałam że już go dzieś słyszałam ale nie wiedziałam gdzie i skad go znam. Nie miała siłu by się ruszyć a nawet otworzyć chociaż jednego oka wiec leżałam i wsłuchiwałam się w znajomy głos próbujac przypomniec sobie jego właściciela. Ktoś kto do tej pory tylko krzyczał podniósł mnie i położył na czyms miekkim. Przynajmniej tak mi się wydaje... a może mi to się śni? - Cheryl proszę ocknij się- mówił już ciszej. W koncu zaczęło mi wracać czucie w rękach nogach i całym ciele. Powoli otworzyłam oczy i jak za mgłą zobaczyłam pochylonego nade mną bruneta. No tak , to Matt. - OBoże Cheryl ! Jak się cieszę! Jak się czujesz? Słyszysz mnie?- wydzierał się naprawdę wystraszony ale widać że ulżyło mu kiedy się ocknęłam. Myślałam, że gałki oczne wyskoczą mu z oczodołów przez ich wytrzeszczanie. - Ciszej- powiedziałam szeptem a ten znów zaczą gadać bardzo szybko ale już ciszej tak jak prosiłam. - Tak jasne. Przepraszam. Co Ci jest? Podać Ci coś? Dobrze się czujesZ? Boli Cię cos?- zadawał szereg pytan a ja odpowiedziałam tylko na ostatnie - Dupa głowa i plecy - Zaraz przyniosę Ci wody. Leż, poczejaj , nie roszaj się. - juz miałam go dosyć. Ja tylko zemdlałam a on przeżywa to jak by ktoś do mnie strzelał i zaraz miałabym umrzeć. Rozejrzałam się po pokoju i stwierdziłam że leżę na sofie w salonie. Zachciało mi się strasznie pić a ból głowy tyłka i pleców nasilił się. - Ała- powiedziałam dość cicho próbując rozprostować kości. - Co się dzieje?!- do salonu wbiegł Matt ze szklanką wody w rece i ścierką w której był zawinięty lód- Mówiłem nie ruszaj się ! Napij się. - rozkazał i podał mi szklanke z wodą. Postanowiłam usiąść a Matt od razu złapał mnie za ramiona próbując znów położyć. - Zostaw!- powiedziałam opryskliwie. Chłopak zrobił zdziwioną a jednocześnie rozzłoszczona minę i nadal trzymal moje ramoina.- Jak mam się napić leżąc? Obleję się cała- wytłumaczyłam juz łagodniej. Podniosłam się i wygodnie usiadłam opierając obolałe plecy o duże poduszki. Napiłam się wody - No nie! Gazowana.- przeklinałam w myśli Matta. Może i nie słusznie ale naprawdę nienawidzę gazowanej wody. Nie chcąc robić mu więcej problemów wypiłam to co przyniósł i postawiłam pusta szklankę na stoliku. Chłopak ciągle mi się przyglądał. Nie spuszczając ze mnie wzroku wyją telefon z kieszeni chcąc gdzieś zadzwonić. - Nie waż się nigdzie dzwonić - powiedziałam surowo. - Ale... Ale trzeba zadzwonić na pogotowie. Ty przed chwilą zemdlałaś. - No i co? Myślisz, że każdy kto zemdleje dzwoni od razu na pogotowie? Już się dobrze czuję. - Ale ty to coś innego. Ty jesteś chora. - mówiąc spuścił wzrok w dół a jego oczy były smutne. O nie, tego już za wiele! Ten chłopak to kompletny idiota! Nie potrzebuję współczucia i jego litości! To że jestem chora nic nie zmienia!- krzyczałam w myśli i po raz kolejny przeklinałamego matkę, że też akurat do nas musiała się z nim wprowadzić. |

czwartek, 5 maja 2011
Love Story
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz