Rozdział 2
Następnego dnia wstałam po 6 rano, bo jakoś nie mogłam spać. Może to głupie, ale chyba trochę martwiłam się o to , jak Olivia czyli córka koleżanki mamy zareaguje na mój widok, na jak wyglądam. Zastanawiałam się jaka jest, czy bedziemy się dogadywać czy aby nie jest jakimś plastikiem i pustakiem. Te myśli nie dawały mi spokoju. Chąc zająć czymś ręce i w pewnym sensie myśli postanowiłam posprzątać mój pokój i o ile starczyłoby mi czasu, to cale piętro.
Od razu zabrałam się za zbieranie porozrzucanych wszędzie brudnych ubrań i chowania czystych do garderoby, która nie była mała a ciuchy ledwo się w niej mieściły. To wszystko dlatego, że kocham zakupy i kupowanie nowych spodni bluzeczek itd. Szczegulnie mam słabość do butów. Jestem od nich uzależniona. Tato zrobił mi na nie oddzielną ogromną szfę.
Gdy wszystkie rzeczy porozwalane po pokoju zebrałam, zaczęłam ścierac kurze i odkurzać całe piętro. Niestety nie pomyślałam o tym, że mama może jeszcze spać i że mogę ją obudzić, chciałam tylko zdązyć przed przyjściem Pani Spencer.
- Co ty wyprawiasz? Zawariowałaś? - zaczęła wydzierac się mama wpadając do mojego pokoju jeszcze zaspana i rozczochrana. Widzać było, że zerwałam ją z łóżka.
- No sprzątam, nie widzisz? - spytałam udając, że nie wiem o co jej chodzi i wyłączając odkurzacz.
- To widzę, ale nie możesz poczekać do południa i wtedy strzątać? Cholera Cheryl, chcę spać!
- To śpij! Czy ja ci bronię? Chce tylko żeby było czysto przed przzjazdem tej twojej znajomej. Może uważasz, że to że mamy syf w domu to nic takiego? Mamo musimy zrobić dobre wrażenie!
- Syf w domu? No przepraszam cie bardzo, ale ja się nie rozdwoję! Nie wyrabiam się! To nie moja wina, że mam na głowie dom, fundację i ... nie ważne . Po prostu można popstrztać pózniej. Przecież one przyjeżdzają po 19 a jestdopiero 7 rano!
- Co nie ważne?! Ważne! Dom, fundacj i moj pieprzoną chorobę tak?! Dobra, spoko, rozumiem. Nigdy wiecej nie chce być dla Ciebie takim ciężarem. Wyjdz z mojego pokoju, bo chce żeby było tu czysto, a ty mi przeszkadzasz. - mówiłam włączając znów odkurzacz. Mama chciała jeszcze coś powiedzieć ale widocznie zrezygnowała, bo po chwili gdy się obejrzałam juz jej nie było.
Zawsze wiedziałam, że moja z moją chorobą jest dla niej cieżko i że z wielu rzeczy musiała zrezygnować ale że będzie mi to wypominać? Nie spodziewałam się tego. Może nie do końca mi to wypomniała ale ja to tak odebrałam. Cholera mi też jest ciężko. Nawet przez to wszystko nie mam jako takich przyjaciół. Mam jedną bardzo dobrą koleżankę Annę. Ona nie jest chora jest zwykłą, normalną, nastolatką a reszta moich koleżanek jest taka jak ja. Wszyscy mnie inaczej traktują a ja tego nienawidzę. Chciałabym żyć jak inne nastolatki ale to bardzo trudne w mojej sytuacji. Na początku było jeszcze gorzej. Ciągle plakałam, wgl nie wychodziłam, z nikim nie chciałam rozmawiać bo myślałam, że wszyscy mnie załują. Nikt nie traktował mnie normalnie i przez to jestem uprzedzona. Teraz też zbyt często nie wychodzę ale to przez pogarszający się stan. Miałam łzy w oczach gdy o tym myslałam.
- Cheryl! Zejdz na śniadanie! - krzyknęła z dołu mama.
- Nie jestem głodna!
- Cheryl!- zawołała głośniej bardziej zdenerwowana.
Zeszłam na dół do kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego zabrałam 2 kanapki, usiadłam w salonie i oglądając Tv jadłam.
- Nie jedz w salonie. - pouczała mnie po raz kolejny mama. Ona nie znosi jak jem w salonie bo mamy białą sofe i fotele a ja już wiele razy je pobrudziłam. Trochę cięzko je doprać wiec mama bardzo się denerwuje gdy jem leżąc na sofie.
- Cheryl, mówię do Ciebie. - powtórzyła spokojnie ale ja nawet nie ruszyłam sie z miejsca. Ta tylko dodała - Jak pobrudzisz to sama będziesz to czyścić skoro nie dociera do Ciebie - po czym ruszyła do łazienki ogarnąć się.
Tego dnia była śliczna pogoda. Słońce mocno świeciło i wiał ciepły wiaterek. Postanowiłam troszkę pohuśtać sie na huśtawce za domem w ogrodzie wiec ubrałam szybko czarne rybaczki, fioletową bokserke, czarną bluzę z kapturem i wyszłam na dwór.
Ta huśtawka jest zawieszona na dużym drzewie. Wygląda jak ta z filmów. Tata mi ją zawiesił, około 3 lata temu gdy dowiedziałam się o chorobie, bo zawsze o takiej marzyłam. to miejsce dzięki niej wydaje mi się takie romantyczne. Marzę sobie, że kiedyś, kiedy będę zdrowa będę miała narzeczonego i on będzie mnie na niej huśtał. Ciepły delikatny wiaterek będzie rozwiewał moje blond loki a słńce swoimi promieniami przyjemnie muskało moje zarumienione policzki. Będę wtedy miała na sobie białą zwiewną sukienkę na ramiączkach i śnieżno białe balerinki. Po prostu będę wygłądać jak księżniczka, a mój narzeczony jak książe z bajki. Tak jestem cholerną romantyczką. Uwielbiam dostawać kwiaty, zapach czerwonych róż, kolacje przy świecach, pocałunki w deszczu i miłosne listy.
Tak naprawdę to miałam 1 chłopaka nie licząc tych w wieku 6 czy 7 lat. On też był chory. Poznałam go w fundacji mamy. Niestey nasze drogi się rozeszły i szczerze wolałabym o tym zapomnieć. On nie był romantykiem. Nie dawał mi kwiatów ani nie zabierał mnie na kolacje, ale kochałam go. Niestety nie skończyło się to zbyt dobrze. Teraz rozmawiamy tylko wtedy kiedy spotkamy się przypadkiem. Nie utrzymujemy ze sobą kontaktów, czego trochę żałuję.
Długo nie posiedziałam do dworze bo przyjechała Katy i musiałam wracać do domu żeby zacząć lekcję. I tak dziś moja nauczycielka przyjechała póżniej niż zawsze bo o 9.30. Musiała załatwić jakieś sprawy prywatne. Dziś Katy zrobiła mi test. Napisałam wszystko wiec dostałam 5. Lekcje skończyłyśmy o 15 więc troche niechętnie postanowiłam pomóc mamie sprzątac parter.
- Zostaw. Posprzątałaś już górę wiec tutaj ja ogarnę. Poradzę sobie. - mówiła mama próbując załagodzić sytuacją i delikatnie sie uśmiechając. To wszystko na nic. Odparłam obojetnym tonem
- Spoko. Pomogę - i zaczęłyśmy sprzątać. Mama wiele razy próbowała się pogodzić i załagodzić sytuację ale bez wiekszych skutków. Tłumaczyła że jest jej cięzko samej ale ja nigdy nie byłam dla niej ciężarem i że kocha mnie najbardziej na świecie. Oczywiście wierzyłam w to wszystko i już tak bardzo nie gniewałam sie na mame może temu że nie umiem ale mimo wszystko było mi zle.
Z mamą mam świetny kontakt. Mogę z nią porozmawiać o wszystkim. Jest moją przyjaciółką i mamą jednocześnie. Razem przechodzimy przez to piekło a to bardzo nas do siebie zbliżyło. Wcześniej lepiej dogadywałam się z ojcem miałam z nim lepszy kontakt ale teraz jest inaczej. On ma nową rodzinę. Rozwiódł sie z mamą 4 lata temu i teraz ma drugą żonę Elisabeth i 2 dzieci. 4 letnią Vicki i 2 letniego Chrisa. Kocham ich jak swoje prawdziwe rodzeństwo mimo że tylko ojca mamy tego samego. To że Vicki i Chris są moim przyszywanym rodzeństwem nie robi różnicy.
Tata teraz bardziej skupia się na swojej nowej rodzinie. Oczywiscie pomaga nam, codziennie lub co 2 dzien do mnie dzwoni ale to nie to samo co mieć ojca ciągle przy sobie. Często za nim tęsknie i naprawdę mi go brakuje. Mama to widzi i wie o tym ale co ona może na to poradzić?
Sprzątać skończyłysmy przed godziną18. Szybko pojechałyśmy jeszcze do sklepu zrobić zakupy na kolację. Mama postanowiła zrobić lazanie którą ja tak bardzo lubię. Gdy właśnie gotowałyśmy makaron usłyszałysmy dzwonek do drzwi.
- No tak już po 19 - stwierdziłam . Trochę się denerwowałam tego spotkania z córką koleżanki mamy. Pobiegłam na górę założyłam na głowę chustkę kolory liliowego i czystą bluzę z kapturem w takim zamym kolorze a mama poszła otworzyć drzwi. Chciałam pokazać się z jak najlepszej strony i nie narobić mamie wstydu ale też nie " przestraszyć" Olivi i jej matki wiec założyłam chustę. Gdy przyglądałam się w dużym lustrze w korytarzu i podtaczałam rekawy bluzy do łokci usłyszałam głos mamy z dołu
- Cheryl, proszę zejdz na dół.- Powoli i niechętnie zeszłam na dół w myśli przeklinając koleżankę mamy że też akurat do nas na czas remontu musi się wprowadzić. Gdy byłam już na parterze zatkało mnie. Pomyślałam :
-Cholera ta Olivia to chłopak!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz