czwartek, 5 maja 2011

Love Story

http://cosas-que-odio.blog.onet.pl/0
    Zdezorientowana patrzyłam na nich. Oboje siedzieli z wielkimi uśmiechami na twarzach co mnie zaczynało niepokoić. Obawiałam się 2 rzeczy. Albo zaczną ze sobą kręcić i niedługo będą parą albo cosś knują przeciwko mnie. Te piewsze wydawało mi się bardziej realne bo ona nie mogła by robić czegoś przeciwko mnie. To nie może się tak skończyć. Moja najlepsza przyjaciółka nie może być z chłopakiem  który tak działa na nerwy. Oni do siebie wgl nie psują. Ona jest taka ładna i.. on też jest niczego sobie jak już wspominałam i nawet troche z wyglądu mi się podoba ale u mnie to coś innego . Ja z nim nawet zaprzyjaznić się nie umiem.
    Usiadłam w dużym fotelu stojącym koło okna myśląc o tym jakby byłó gdyby Anna i Matt zakochali się w sobie i ze sobą byli. Trochę mnie te myśli przerażały i przytłaczały więc nie okazując wiekszych uczuć powiedziałam obojętnie do chłopaka
- Chcę pogadać z Anną. Może pójdziesz do siebie?- Wiem nie było to zbyt miłe ale myślę że on zdążył się już przyzwyczaić do tego że bywam dla niego oschła a czasem nawet chamska. Uśmiechną się do mnie serdecznie co mnie zszokowałowstał i mówiąc słodkie " Dobranoc" wszyszedł nie trasakając drzwiami jak to zawsze robił. To mi się wydawało strasznie dziwne. Czyżby Matt przestał się złościć dąsać i postanowił być miły? Z szeroko otwartymi oczami przyglądałam mu się a kiedy wyszedł spytałam przyjaciółkę
- Co mu zrobiłaś?
- Co? Nic. A o co ci chodzi?
- Od ponad tygodnia wgl się do mnie nie odzywa a jak juz to chamsko i złośliwie jest naburmuszony, niemiły i cichy a przed chwilą wyszedł  w dobrym humorze i nawet się do mnie uśmiechną?! Co mu zrobiłaś?! Przez te pare minut cholernie go zmieniłaś!
- Oj Cheryl, jak zwykle sobie coś ubzdurałaś.
- Nie prawda. Ja wiem swoje. A może on się w tobie zakochał?! Trzeba się szybko dowiedzieć. - zastanawiałam się.
- Coś ty! Zgłupiałaś?! To tobie coś się stało i ty jesteś dziwna a nie on. Matt to miły zabawny chłopak. Nic nadzwyczajnego.
- Tak napewno się zakochał- mówiłam pod nosem nie zwracając uwagi na to co mówiła Anna.
- Co ty gadasz? - Zaśmiała się owijając pasemko włosów na palcu.
- Podoba ci się on? - dopytywałam z szerokim uśmiechem
-Jest spoko- zaśmiała się i spytała po chwili głośno się śmiejąc - A co zazdrosna jesteś?
- Coś ty! Czy ty czymś się uderzyłaś w głowę?- Mówiłam oburzona. Jak można posądzać mnie o to że jestem w nim zauroczona. Muszę przyznać że z wyglądu jest w moim typie ale charakter ma paskudny. Ta jego złośliwość i fałszywość którą właśnie dostrzegłam strasznie mnie irytują.
    Anna śmiejąc się rzuciła we mnie poduszką leżącą obok.
- Osz Ty!- krzyknęłam i ruszyłam w jej stronę. Znów zaczęłyśmy się przepychać i bić poduszkami.
- Stop! Starczy! Czekaj włosy mi do oczu wlazły!- wrzeszczała opanowując śmiech i zasłaniając się rękoma. Odłożyłam poduszkę na bok i ciężko oddychając śmieałam się.
- Widzisz ta choroba ma jednak jakieś plusy- mówiłam , Anna zrobiła zdziwioną minę a ja wytłumaczyłam- No może nie choroba ale chemioterapia. Nie mama włosów i przenajmniej nic mnie w oczy nie kłuje i nie przeszkadza- puściłam oczko w jej stronęa ona zrobiła bardzo smutną minę- Ej co jest?- spytałam.
-Wez tak nawet nie mów
- Oj Anno w mojej sytuacji zostało mi żartowanie z choroby. Daj spokój.
- A jak się czujesz? - spytała nadal smutna
-Noo... dobrze a czemu pytasz?- spytałam podejrzewając że Matt powiedział jej o moim omdleniu które miało miejsce kilka dni temu.
- No Matt mi powiedział o tym że zemdlałaś kilka dni temu . Może idzmy zdobić jakieś badania?
- Co za ... debil! Ja go kiedyś zabije. Tak czuję się świetnie i nie pójdę do lekarza! A z nim to sobie porozmawiam!
- Cheryl nic mu sie mów że się wygadałam. Miałam nie mówić że o tym wiem. On się bardzo o ciebie martwi.
- Nie potrzebnie- powiedziałam surowo- To nie są jego sprawy tylko moje i nie rozmawiajmy już o tym . Było minęło.
    Wolałam porobić coś innego. Nie sopałyśmy do 3 w nocy. Ciąglę sie wygłupiałyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Kilkakrotnie przychodziła mama alby nas uciszyć bo było nas słychać w całym domu. Spałyśmy razem w jedym łóżku bo było duże, dwuosobowe. Rano obudził nas Matt. Na początku szturchal ciągał za rękę ale gdy zauważył że to na nic zastosował bardziej drastyczną i brutalną medodę. Ściągną z nas ciepłą kołdrę i oblał lodowatą wodą. Zaczelysmy sięna niego wydzierać i pare razy nawet dostał po głowie.
- Ejj laski! spokojnie! Co robisz?! Ała!- krzyczał gdy złapałam go za kark i wbijając dosyć długie paznokcie wyrzuciłam go z pokoju całego poszarpanego i z rozczochranymi włosami. Zamknęłam drzwi na klucz do których jeszcze przez chwilę się dobijał i rzuciłam się z powrotem na łóżko. Anna śmiejąc się pod nosem również położyła się zarzucając na moje biodro swoją nogę i wtulając się w poduszkę.
- I ty się dziwisz czemu ja go tak nie lubię i czemu mówię że to irytujący dupek.
- Przepraszam i zwracam honor.- szepnęła okrywając się kołdrą- O fuuu!!- wrzasneła wyskakując znów z łóżka.
- Co znowu?!
- Tu jest coś zimnego.
- To woda- mówiłam podnosząc głowę z poduszki. Wywiesiłyśmy mokre poszewki na balkon alby wyschnęły i postanowiłyśmy ubrać się i zejść coś zjeść. Porzyczyłam przyjaciółce moje ciuchy, granatowe spodenki i żółtą bluzkę z rękawem 3/4. Sama włożyłam podobne spodenki i  fioletowy t-shirt. Głowę okryłam czarną chustką a na nogi włożyłam buty nike za kostkę w kolorze koszulki i zeszłyśmy na dół na śniadanie. Wszyscy już kończyli jedzenie, wszyscy czyli mama i Matt. Dla nas zostwili po 2 już zimne tosty. Nie było jak ich podgrzać więc musiałyśmy  zjeść takie jakie były. Po 2 kęsach obydwie zrezygnowałyśmy i postanowiłyśmy zrobić sobie zwykłe kanapki z żółtym serem.
- Idziemy dziś na zakupy?- spytałam przyjaciółkę gdy byłyśmy już tylko we 2 przy stole
- Jasne- przytaknęla z wielkim uśmiechem na twarzy. Po skończonym posiłku wyciągnelam reke do mamy robiąc maslane oczy i oczekując na jakąś reakcję z jej strony w postaci pieniędzy. Oczywiście najpierw udała że nie wie o co chodzi i drażniła się ze mną co mnie doprowadzało do szaleństwa a Anne bardzo bawiło. Wytłumaczyłam że idę z Anną na zakupy na co odpowiedziała  z szerokim uśmiechem
- O to miłego dnia.
- Ej do dasz mi trochę kaski?- spytałam nieśmiale się uśmiechając . Wiedziałam że się tylko drażni. Zawsze tak robi.W końcu dała mi pieniądzę i udała się w stronę łazienki a my na górę szykować się  do wyjścia. Właśnie pakowałyśmy torebki gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Po chwili ujrzałyśmy Matta. Tego się spodziewałam. Nie byłam zbytnio zadowolona widząc jego radosną minkę ale postanowiłam zbytnio tego nie okazywać
- O Matt. Wgl się nie spodziewałam że to ty.- Zaśmiała się a Anna szturchnęła mnie łokciem robiąc karcącą minę
- Tak wiem - wypią dumnie pierś i spytał - gdzie idziecie?
- Do centrum na zakupy- stwierdziła Anna po chwili dodając jedno zdanie a raczej pytanie za które miałam ochotę ją zabić- Może chcesz iść z nami?- tym razem to ja szturchnęłam ją łokciem tyle że mocniej niż ona mnie robiąc wściekłą minę.
- No jeśli Cheryl nie ma nic przeciwko...- mówił spokojnie rozkładając się na dopiero co pościelonym łóżku. Spojrzałam na niego wściekła sugerując że lepiej by było gdyby zszedł z  z tego łóżka bo przed chwilą było ścielone. Od razu zszedł i poprawił pogniecioną narzutę a ja z udawanym miłym usmiechem powiedziałam 
- Jasne . Jedz z nami.
- Ok to spotkamy się na dole za 20 minut.
Matt nic nie mówiąc wyszedł z pokoju słodko się uśmiechając. Cholera on się ciągle uśmiecha a to jest strasznie irytujące. Jeszcze dostanie jakiegoś skurczu mieśni twarzy. To nie jest normalne gdy człowiek ciągle chodzi z bananem na twarzy. Przynajmniej moimi zdaniem. Zaczęło mnie to niepokoić i upewniało mnie to w tym że on zakochał się w mojej przyjaciółce. To mnie w pewnien sposób przytłaczało.
    Anna wyciągnęła ze swojej torby kosmetyki i zaczęła się malować. Ja poszłam do łazienki umyłam zęby i nałożyłam na twarz krem nawilrzający.
- Cheryl ! Chodz tu!- usłyszałam głos przyjaciółki
- Co?- spytałam wychodząc z łazienki
- Chodz cie pomaluje
- Nie chcę. Ja się nigdy nie maluje.
- No właśnie- zaśmiałą się namawiała mnie bardzo długo. Nadal nie chciałam. Uwazam że wyglądam pomalowana jak idiotka. Do dziewczyny łysej nie pasuje  makijaż. Wyglądam jak umalowany facet. W końcu jej się udało zgodziłam się. Obiecała że makijaż będzie delikatny. Uzyła tuszu kremu matującego bo stwierdziła że mam bardzo ładną cerę i kredki na górną powiekę.Po paru minutach makijarz był gotowy. Rzeczywiście wyglądałam ładnie i dziewczęco. Mam dlugie i czarne rzęsy a tusz tylko je jeszcze bardziej podkreślił. Zadowolona z siebie Anna zeszła na dół pierwasza bo była już gotowa a ja szukałam jeszcze ulubionej czarnej bluzy na wypadek gdyby zrobiło się chłodniej. W koncu udało mi się ją znalesc. Zarzuciłam ją na ramoina i zeszłam na dół. Matt patrzył na mnie jak na jakiegoś ufoludka.
- Co się tak gapisz?
- Ładnie wyglądasz- powiedział uśmiechnięty
- Odwal się- odparłam biorąc kluczyki od samochodu z wieszaczka w kuchni.
- Cheryl! To był komplement. Powinnaś podziękować- poczuczała mnie trochę zdenerwowana Anna.
- Dzieki - Powiedziałam obojętnie mając nadzieję że po tym Anna da mi spokój z kazaniami.Podziałało. Wyszliśmy z domu kierując się do mojego kabrioleta. Opuściliśmy dach i ja z Anną usiadłyśmy z przodu ja za kierownicą a Matt z tyłu.Włączyłam muzykę bo nie wyobrażam sobie jechać samochodem i nie słuchać muzyki. Ta cisza wtedy jest taka dołująca . Cisza nawet gdy podczas jazdy rozmawiamy. W radiu leciała właśnie piosenka Rihanny - Only girl. Matt zaczą się wygłupiać i wstal z siedzenia usiadł na oparciu i zaczą śpiewać wymachując rękoma. Najpierw tylko się z niego śmiałam ale póżniej dołączyłam do niego tak jak Anna po mojej namowie która na początku uważała nas za idiotów na prochach. Śpiewaliśmy całą drogę różne piosenki które właśnie puszczali w radiu miedzy innymi Katty Perry. Dla Matta kazałam usiąść normalnie bo bałam się że policja nas zatrzyma bo kiedyś jak jechałam tak z Anną to nas zatrzymała i prawili kazania jakie to niebezpieczne.
    Do galerii dotarliśmy w świetnych humorach szybko zaparkowałam blisko wejścia i ruszyliśmy do środka. Od razu pociągnęłam Anne do mojego ulubionego sklepu z bizuterią. Matt naturalnie poszedł za nami z kwaśną miną alby pokazać nam jaki to on jest niezadowolony  i jak bardzo nie lubi zakupów. Skoro ich nie lubi to po co z nami przyjechał ? Nie miałam pojęcia. Mógł zostać w domu ja bym się nie obraziła. Koło baru Anna spotkała swoich kolegów i koleżanki z klasy. Było ich 5, dwie dziewczyny Ashley i Nina i 3 chłopaków Kevin, Alex i Robert. Mi najbardziej spodobał się Kevin ale ja u takiego chłopaka nawet nie miałabym szans. Łatwo się domyslić czemu.  Ja z Mattem postanowiliśmy zostawić Anne z jej znajomymi na pół godziny żeby mogli sobie na luzie porozmawiać. Uwówiliśmy się z nią przy bydce z lodami  po tych 30 minutach. Anna się zgodziła i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że zostałam sama z Mattem a taki układ nie bardzo mi się podobał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz