![]() Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno do mojego pokoju i delikatnie muskające moją twarz. Leniwie przetarłam oczy rękoma i wyciągnełam się naciągając wszystkie mięśnie i rozprostowując kości. Niechętnie wstałam z łóżka i wkładając puchate kapcie na nogi rozejrzałam sie po pokoju. Wszystko wyglądało tak samo jak poprzedniego dnia. Ubrania porozrzucane po całym pokoju. Nigdy nie lubiłam sprzątać ale postanowiłam, że dziś to wszystko ogarnę. W koncu nic innego do roboty nie mam. Na ramiona zarzuciłam błękitny szlafrok, który ostatnio dostałam od mamy. Ona uważa, że jego kolor ślicznie współgra z moimi niebieskimi tęczówkami. Wolałam go od razu włożyć, niż słuchać przynajmniej 10 minutowego wykładu na temat : Przeziebisz się. To może wydawać się dziwne, bo przecież idzie wiosna ale w mojej sytuacji nawet przeziębić się nie mogę. Jest to trochę męczące, ale już się przyzwyczaiłam. Szurając nogami wyszłam z pokoju kierując sie na dół do kuchni. Mijałam ogromne lustro w korytarzu. Spojrzałam w nie i zobaczyłam to co zwykle. Zwykłą dziewczynę o bladej twarzy i intensywnie niebieskich oczach przepełnionych żalem. Tak żalem. Mam żal do Boga. Zawsze byłam grzeczną dziewczynką. Słuchałam mamy, pomagałam jej, dokładnie odrabiałam prace domowe, chodziłam co tydzień do kościoła i co wierzór mówiłam paciorek. Dlatego nie wiem za co spotkało mnie coś tak okropnego. Ale nie tylko mnie. Moją mame też. Przeze mnie nie ma teraz normalnego życia. Ciągle się o mnie martwi, troszczy się i opiekuje się mną aż do przesady. Ona jednak nie obwinia o to Boga. Uważa, że to jest taki test, który musimy zdać i po prostu tak musiało być. Codziennie się modli, nawet kilka razy dziennie. Chyba sądzi, że to w czymś pomoże. Tak myśląc sobie ile już razem przeszłyśmy zeszłam na parter, skąd dochodził zapach naleśników. Weszłam do kuchni i od razu spytałam stojącą przy kuchence mame - Czytasz mi w myślach?- ona zrobiła zdziwioną minę a ja z szerokim uśmiechem wytłumaczyłam - Mam straszną ochotę na naleśniki z syropem klonowym. Chyba powinnam kontrolować moje myśli, bo jeszcze dowiesz sie czegoś o czym nie chciałabys wiedzieć. - Oj Cheryl, lepiej się kontroluj - zaśmiała się grożąc mi palcem i postawiła talerz z naleśnikami na stole. Usiadłam na swoim krześle i zaczęłam zajadać sie przyrządzonym śniadaniem. Mama usiadła naprzeciwko mnie nic nie mówiąc tylko serdecznie się uśmiechając przygłądała mi się. - Ty nie jesz? -spytałam przeżuwając kolejny kęs. - Nie. Ja muszę zaraz wychodzić. Dasz sobie sama radę? Za poł godziny przyjdzie pani Spencer. Ja będę po 15 wiec tylko 2 godziny będziesz sama, dobrze? - Jasne. Proszę Cię nie traktuj mnie jak 5 letnie dziecko - zazłościłam się a mama znów tylko się uśmiechnęła, bo wiedziała że dalsza dyskusja jest bez sensowna, bo i tak ja mam rację i ona jest nadopiekuńcza. Siedziałyśmy tak i milczałyśmy wymieniając się tylko znaczącymi uśmiechami. Po śniadaniu poszłam sie ogarnąć, bo pani Spencer moja nauczycielka nie lubi kiedy spózniam się na lekcjie i kiedy ona przychodzi ja dalej jestem w piżamie. Gdy już włożyłam na siebie czarne rurki i biało - różowy sweterek z powrotem zeszłam na dół. Mama właśnie wychodziła wiec pożegnałam się z nią i włączyłam sobie TV. Nie mówiła gdzie idzie, może temu że ja nie spytałam, ale wiedziałam że pojechała do fundacji. Do fundacji którą sama założyła 2 lata temu. Pomaga ona dzieciom chorym na raka a ja czesto pomagam mamie. Czasami jadę z nią do biura i odwalam za nią całą papierkową robotę. No prawie całą. Mama jest bardzo zabiegana. Ma na głowie dom, fundację i jeszcze te problemy ze mną. Zle się z tym czuję, że przeze mnie nie ma czasu dla siebie i nie umawia się z nikim wiec czasem udaje mi się ją namówić na to, żebym ja się zajeła drobnymi sprawami w biurze i domem a ona wtedy spotyka sie ze swoim przyjacielem Nickiem. Nick to fajny facet. Bardzo go lubię ma ogromne poczucie humoru i bardzo dba o mame. Pomaga nam i chyba trochę podkochuje sie w niej. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyłączyłam telewizor, bo wiedziałam już, że to pani Spencer. Moje przypuszczenia sprawdziły się. Zaprosiłam nauczycielkę do środka i standardowo zaproponowałam coś do picia - Może się pani czegoś napije? Kawa, herbata, sok a może woda? - Jaka pani? Cheryl mówiłam Ci żebyś nie mówiła do mnie pani. Jestem od Ciebie mało starsza wiec mów mi Katy. Proszę. -zaśmiała sie i rozsiadła na kanapie w salonie. Dla Katy 14 lat różnicy to mało. Trochę dziwnie się czuję mówiąc do niej na ty ale staram się przyzwyczaić.Katy jest moją nauczycielką od 3 lat. Bardzo ją lubię. Nie użala się nade mną tylko traktuje mnie jak zwykłą nastolatke. - Dobrze przepraszam. Nie moge się przyzwyczaić. To co? Napijesz się czegoś? - Poproszę kawę - mówiła wyciągając z torby zeszyty, książki i inne potrzebne rzeczy. Zrobiłam jej kawę a sobie nalałam soku i pobiegłam do swojego pokoju po książki i zeszyty. Najpierw jak zwykle trochę poplotkowałyśmy a pózniej wzięłyśmy sie ostro do pracy. Co gdzine miałam 10 lub 15 minut przerwy. O 13 zakonczyłyśmy lekcje, bo Katy musiała jechać do kolejnej uczennicy. Odrobiłam zadaną prace domową i położyłam sie na kanapie. Oglądając Tv zasnęłam. Obudziła mnie mama. Przyjechała do domu trochę póżniej, bo wracając z biura zajechała jeszcze do babci. Przywiozła od niej ogromne kartonowe pudło z mnustwem zdjęć. Cały wieczór ogłądałyśmy je. Lubię to robić mimo że łapię wtedy doła patrząc moje zdjęcia sprzed kilku lat. Byłam wtedy niską, szczupłą, uśmiechniętą dziewczynką. Miałam długie blond loki, ktorych już teraz niestety nie mam. Za to duże intensywnie błękitne oczy zostały. Są tak duże, że patrząc na moją twarz od razu one przykuwają uwagę. Jakby górowały nad całą resztą. Dosyć małe i wąskie usta dalej tak samo podczas uśmiechu układają się w równy łuk. Kiedyś byłam małą, zwykłą, uroczą i śliczną dziewczynką. Teraż już tak o sobie nie mysle, jest inaczej, gorzej. Podczas oglądania zdjęć zadzwonił telefon. Mama odebrała, a ja dalej przeglądałam albumy. Po chwili dowiedziałam się, że jutro ma przyjechać jakaś znajoma mamy do nas do domu i przez jakiś czas będzie u nas mieszkać , bo u niej jest remont. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że ma z nią przyjechać jej córka. To nie tak, że ja nie lubie poznawać nowych ludzi. Zawsze lubiłam ale od jakiegoś czasu po prostu ludzie patrzą na mnie inaczej - i w pewnym sensie się im nie dziwię. Bałam się tego i tym razem, bo jak sie okazało córka znajomej mamy jest w moim wieku i wiem jak ludzie reagują na to co widzą, a to nie raz bardzo boli. |

wtorek, 3 maja 2011
Love Story
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz