poniedziałek, 9 maja 2011

    Anna po drodze do domu wyszła z samochodu i poszła do sklepu papierniczego żeby kupić mi nowe bloki i ołówki bo bardzo ją o to prosiłam. Ja z Mattem zostaliśmy sami. On znów zaczą gadać o tym żebym się z nim umówiła.
- Po co? Mieszkamy pod jednym dachem jak będziesz chciał to przyjdziesz do mojego pokoju i tam pogadamy. Matt my gdy tylko zaczynamy dłuższą rozmowę od razu się kłucimy.
- Nie prawda. Raz się pokłuciliśmy.
- Bo ze sobą rozmawialiśmy.
- No właśnie nie rozmawialiśmy. Ty byłaś chamska.
- Bo ty mnie wkurzałeś i żałowałeś.
- Wcale nie !
- Widzisz?! Już się klucimy! Sam widzisz. Skończmy tą rozmowę.- Specjalnie tą rozmowe skierowałam na taki tor żebyśmy się pokłucili. Nie lubię gdy Matt jest na mnie zły i gdy krzyczy ale jakoś wolę z nim nie rozmawiać i nie przyzwyczajać się do niego.
    Do domu zajechaliśmy w ciszy. Jedyne co było słychać podczas podruży samochodem to muzykę. Anna ciągle pytała o co chodzi i co się stało że ze sobą nie rozmawiamy ale my nic nie mówiliśmy. Matt tylko wzruszał ramionami a ja szepnęłam jej tak aby chłopak nie widział że powiem jej później.
    Gdy weszliśmy do domu od razu udałam się do mojego pokoju. Anna i Matt zostali na dole w salonie. Usiadałam na dużym parapecie z kilkoma kartkami i ołówkiem. Włożyłam słuchawki w uszy i wsłuchując się w cichą melodię rysowałam to co widziałam za oknem. Nie było to nic nadzwyczajnego. Kilka domów, drzem i jakąś pare zakochanych. Zawsze rysowałam widok z za okna gdy  nie widziałam nic innego wartego upamiętnienia. Mimo że za każdym razem spojrzy się przez okno widać to samo każdy kolejny rysunek tego widoku był inny. Gdy już rysunek był gotowy odłożyłam szkicownik i ołówek na łóżko i zeszłam na dół. Anna z Mattem nadal siedzieli w salonie. Oglądali jakiś film chyba komedie romantyczną. Wzięłam z lodówki puszkę coli i usiadłamw fotelu równiesz wbijając wzrok w ekran.
- So tak długo robiłaś na górze?- Spytała Anna nadal oglądając film który ja widziałam po raz pierwszy i przez to że pewnie oglądałam go od połowy nie wiedziałam wgl o co w nim chodzi.
- Rysowałam.
- Można by się domyślić. - Stwierdził Matt przenosząc wzrok z telewizora na mnie. Przez jakiś czes nie zwracałam na to uwagi ale w końcu zaczęło mnie to irytować i krępować . Po co on się tak gapi?!
- No co? Jestem brudna?
- Nie. Nic nic.- Stwierdił i z uśmiechem na twarzy i znów gapił się w telewizor. Niepewnie wstałam z folela i poszłam do łazienki sprawdzić czy może naprawdę jestem brudna a on po prostu nie chce mi powiedzieć? Spojrzałam w lustro i nic. Nie jestem brudna więc o co może mu chodzić? Może ubranie mam brudne? Sprawdziłam i też nie. Zdezorientowana i nadal nie rozumiejąc czemu ten idiota tak mi się przyglądał wyszłam z łazienki. W salonie już ich nie było. Może film im się znudził lub najzwyczajniej w świecie skończył. Postanowiłam wrócić na górę. Domyśliłam się że Matt był u siebie w pokoju bo zza jego drzwi było słychać głośną muzykę. Tak Matt jeśli w dzień słucha muzyki to tak aby wszyscy inni domownicy ją również słyszeli nie licząc się z tym czy gustują w takiej jak on czy jednak nie. Ja osobiście lubię muzykę jakiej słucha Matt ale mimo wszystko chyba obowiązują jakieś zasady i kultura osobista.
    Anna siedziała u mnie na łóżku oglądając zakupione dzisiaj rzeczy a gdy zobaczyła że weszłam do pokoju od razu odłożyła je na bok i zapytała.
-To o co się pokłuciliście?
- Co?
- No dziś w samochodzi. Jak wróciłam ze sklepu siedzieliście cicho z takimi mnami jakbyście chcieli siebie nawzajem pozabijać.
- A o to ci chodzi. Nie pokłuciliśmy się. To tylko krótka wymiana zdań.
- Oj no opowiadaj!
- No ok. To było tak...- Opowiedziałam Annie jak Matt ciągle coś gada o jakiejś randce i jak się posprzeczaliśmy.
- Czemu nie chcesz się z nim umówić?- Spytała gdy skończyłam opowiadać.
- Co ? Czy ty sobie ze mnie żartujesz? Ja mam się umówić z Mattem? My po 5 minutach rozmowy byśmy się pokłucili.
- Oj przesadzasz. Umów się z nim.
- To idiotyczne. Mieszamy pod jednym dachem i żeby pogadać musimy dzieś wychodzić z domu? Przecież możemy tutaj na miejscu pogadać.
- Cheryl ale ty głupia jesteś - Stwierdziła śmiejąc się i kręcąc se zdumieniem głową co mi przypomniało sytuację jaka miała miejsce ajkiś czas temu w aptece gdzy chciałam kupić igłę do zastrzyków . Ta kobieta zrobiła identyczną minę gdy po tym jak spytała jakiej grubości ma być igła a ja odpowiedziałam że taka żeby zrobić dziurkę na kolczyk.
- No dziękuję ci bardzo- Popchnęłam ją delikatnie również się śmiejąc. 
- Tu nie chodzi o zwykłe pogadanie. Wyjdźcie gdzieś razem, zabawcie się. Kiedy ostani raz wyszłaś gdzieś z jakimś chłopakiem? Jemu chodzi o to żebyście razem jakoś miło spędzili czas. Podobasz mu się. On się chyba zauroczył.
- Mylisz litość z zauroczeniem kochanie.
-  Tu nie ma wgl litości.
- A skąd ty możesz to wiedzieć?
- Oj bo wiem - Zaśmiała się i dodała - Umów się z nim na tą randke jak on to nazywa. Najwyżej sie pokłucicie a to nie będzie pierwszy i pewnie nie ostatni raz.
- Oj przestań- Wstałam z łóżka zabierając spod poduszki piżamę- Idziemy spać.
- Idź się umyj pierwsza- Powiedziała. Tak też zrobiłam. Nalałam całą wannę wody włałam płyn do kąpieli który zrobił mega dużą pianę i siedziałam tak w wodzie ok godziny zastanawiając się o co może chodzić dla Matta z tą randką. Po 1,5 godzinie wyszłam z łazienki świerza i pachnąca. Anna siedziała z laptopem na kolanach i oglądała jakieś niby smieszne filmiki. Gdy weszłam do pokoju od razu chwyciła swoją piżamę i pobiegła do łazienki . Widocznie miała potrzebę albo jak kto woli parcie jak to mówi Matt.
    Wzięłam teczkę  z moimi rysunkami i rozłożyłam się na łóżku szczelnie okrywając się kołdrą. Otworzyłam teczkę chcąc w spokoju pooglądać moje prace. Niestety jak zwyle bez pukania do pokoju wszedł Matt.
- Co robisz?- Spytał z szerokim uśmiechem .
- Oglądam rysunki - Stwierdziłam spoglądając na jeden z nich.
- Mogę z toba? -  Spytał i nie czekając na moje pozwolenie wskoczył na łóżko.- Daj trochę kołdry bo zimno. -Przyszedł tu do mnie do pokoju w samych niebieskich bokserkach.
- To było się ubrać-  Zabrałam mu swoją kołdrę.
- Oj no podziel się- Wyrwał mi kołdrę tak że odkrył mnie całą. Po chwili leżałam koło niego w samej zadużej różowej koszulce z nadrukiem i bokreskach. Lubię spać w takiej piżamie bo  inaczej jest mi za gorąco i niewygodnie.- Ooo słodka piżamka!- pryglądał mi się uważnie.
- Oddawaj!- szarpałam się z nim aż w końcu zepchnęłam go z łóżka. Razem z kołdrą i rysunkami spadł  na podłogę.
- O! to ja!- krzykną podnosząc z ziemi kartkę na której była jego podobizna którą rysowałam jakiś czas temu- Irytujący dupek- Przeczytał na głos podpis i dodał- Miło.- Podniósł się z podłogi, usiadł na łóżko i przykrył nas kądrą. Wręczył mi reszte rysunków które upadły i spytał - To oglądamy?
- Jesteś nachalny - Zaśmiałam się pod nosem. Oglądaliśmy rysunki śmiejąc się z niektórych. Matt stwierdił że mam wielki telent i naprawdę umiem rysować.
- Nie możesz tego zmarnować - powiedział.
- Postaram się- zapewniłam.
- Yyy... A co wy? Dobra to może ja wam nie będę przeszkadzać?- Spytała Anna wchodząc do pokoju z łazienki i widząc nas leżących w jednym łóżku w jednej pościeli.
- Oj chodź. Już po wszystkim.- Zaśmiał się Matt za co oberwał po głowie- Oj kotku. Przecież nie zdradzę jej naszych pikantnych szczegółów- obją mnie ramieniem a za kotku po głowie dostał kolejny raz.
- Oglądamy rysunki możesz się przyłączyć - Zaproponowałam podsówając się bardziej na środek aby Anna też mogła się koło mnie położyć.
- Chętnie- zgodziła się. Usiadła obok i oglądaliśmy moje rysunki a było ich naprawdę dużo. Gdy skończyły się w jednej teczce sięgneliśmy po drugą i trzecią. W pewnym momencie spojrzałam na Matta bo od paru minut się wgl nie odzywał i cicho się zaśmiałam.
- Patrz zasną. - Powiedziałam szeptem do Anny.- Obódźmy go- Już chciałam zepchnąć jego głowę z mojego ramienia ale Anna mnie powstrzymała.
- Czekaj ! Niech śpi. Zmieścimy się tu we 3.
- Zgłupiałaś? Ja mam z nim spać w jednym łóżku? Ty masz gorączkę! Majaczysz.
- Oj uspokuj się. Też idźmy spać bo już po północy.
- Anno!
- Oj Cheryl śpij. Dobranoc.- Pocałowała mnie w policzek i położwła się obok okrywając się szczelnie kądrą odkrywając przy tym lewy bok Matta.
- Odłóż tylko teczki- Poprosiłam ją. Zabrała ode mnie teczki położyła na szafeczke nocną i zasneła.Delikatnie zepchnęłam głowę Matta z ramienia i nawalając się na Anne zgasiłam lampkę. Ułożyłam się wygodnie odwracając się tyłem do Matta a przedem to pleców Anny. Gdy już zasypiałam poczułam rękę Matta na moim biodrze. Zepchnęłam ją szepcząc
- Zabieraj tą łapę zboczeńcu! - i po chwili zasnęłam. Obudziłam się po 7. Gdyby nie telefon który zawsze w nocy trzymam pod poduszką nie miałabym nawet jak sprawdzić która jest godzina. Całą noc spałam na brzuchu a na mnie nawalony był z prawej strony Matt a z lewej Anna. Leżałam tak  nudząc się ponad pół godziny bo nie mogłam się ruszyć bo nie chciałam ich budzić. Koło godziny 8 obudził się Matt i w końcu mogłam się ruszyć.
- Wreszcie - szepnęłam.
- Co? Czemu ja śpie z tobą?- Spytał
- Bo oglądaliśmy moje rysunki i zasnąłeś na moim ramieniu i Anna zabroniła mi cie budzić temu śpisz ze mną i temu jestem cała obolała i niewyspana. Ale to był pierwszy i ostatni raz gdy ze mną śpisz bo z tobą nie da się spać.
- Czemu?
- Bo się na mnie nawaliłeś obłapiałes mnie swoimi łapami i leżałeś na mnie przez co cała zdrętwiałam.
- Przepraszam- uśmiechną się słodko myśląc chyba że dzię ki temu nie będę na niego zła. Miał rację.- ale było mało miejsca i spadałem z łóżka. Anna pewnie też więc ty miałąś najlepsze miejsce.
- Zabawne bo ja myśle inaczej.
- Idę do siebie ogarne się i ubiorę. Głodna jesteś?
- No tak. Zrób śniadanie a ja obudzę Anne.
- Ok- zgodził się i wyszedł z pokoju. Jak on śmiesznie wyglądał po przebudzeniu się. Każdy włos w inną stronę oczy zaspane podpuchnięte.
- Wstawaj! - Krzyknęłam do ucha Anny.
- Ała! Co robisz?!
- Budzę cię - Uśmiechnęłam się- Zaraz będzie śniadanie. Wstawaj.
- Daj mi 15 minut.
- Nie.
- To 10.
- Nie.
- 5?
- Jak za 5 minut nie wstaniesz to już nie będzie tak miło.- Poczochrałam jej włosy i wstałam z łóżka. Ubrałam czarne rórki i białą koszulkę na grubych ramiączkach i srebrnym nadrukiem.Gdy wyszłam z łazienki Anna właśnie wstawała z łóżka. Zeszłam na dół do kuchni w całkiem dobrym humorze.
- Wolisz jajecznice czy coś innego?- spytał Matt gdy mnie zobaczył.
- Nigdy nie jadłam jeszcze potrawy o nazwie coś innego ale wolę nie ryzykować i wolę jajecznice.
- Twoja mama zostawiła dla ciebie karteczke na lodówce- powiedział i zaczą robić śniadanie. Przeczytałam karteczke. Napisała tam że pojechała do biura fundacji i do ojca bo prosił czy mogłaby przyjechać.  Napisała też że wróci po 12 czyli nic interesującego. wyrzuciłam kartke do kosza. Gdy jajecznica była gotowa  usiedliśmy w 3 do stołu i zaczeliśmy jeść. Anna oznajmiła że po  śniadaniu musi już jechać do domu. było mi trochę smutno bo gdy tylko pomyślę że nie będę jej pewnie widziała przez pare dni to już za nią tęsknię. Gdy skończyłyśmy jeść poszłyśmy na górę żeby mogła się spakować. Nie było tych rzeczy dużo bo nie brała nic ze sobą przyjeżdzając do mnie bo nie spodziewała się że zostanie na cały weekend. Ze spakowaną torebką zeszłyśmyna dół do garażu gdzie Anna miała swój rower. Matt też wyszedł z nami. Chwilę jeszcze stojąc przed domem rozmawialiśmy. Anna już miała jechać gdy zorientowała się że zapomniała ode mnie z pokoju zabrać swój telefon. Zaproponowałam że go przyniosę. Matt został z Anną przed domem a ja pobiegłam do środka szukać telefonu . Chwilę potrwało zanim go znalazłam w wymiętolonej pościeli ale w końcu udało mi się. Wyjełam jeszcze z lodówki małą butelkę wody dla Anny w razie gdyby zachciało jej się pić. Szybko wybiegłam z domu aby oddać Annie komórkę i wodę i zamurowało mnie. To co zobaczyłam było conajmniej dziwne! Nie spodziewałam się tego. Anna i Matt całowali się. Wyglądało to tak jakby to Matt ją pocałował. Ona stała chyba trochę zaskoczona. Próbowałam nie okazywać mojego zdziwienia. Byłam chyba trochę zła. Tak szczerze mówiąc to sama nie byłam pewna co w tym momencie czułam. Jak Matt mógł całować się z moją najlepszą przyjaciółką? Powolnym krokiem podeszłam bliżej a gdy Matt mnie zauważyłdelikatnie odepchną Anne. Patrzył na mnie chyba trochę zdziwiony i smutny a Anna zaskoczona nie wiedziała chyba co robić. Postanowiłam przerwać tą krępująca ciszę.
- Masz, znalazłam. Przyniosłam ci też wodę jakby zachciało ci się pić po drodze.- Powiedziałam próbując zachować normalny ton i naturalnie się zachowywać .
- Dziękuję. Kochana jesteś.- Jej policzki zaczynały się czerwienić. Usiadła na rower i pojechała. Pomachałam jej i nie odzywając się do Matta ani słowemposzłam do domu.On stał tak na podjeździe pare minut ze smutną miną i rękoma wsadzonymi w kieszenie. Usiadłam w salonie włączyłam telewizor i chcąc zagłuszyć myśli dotyczące pocałunku mojej przyjaciółki z moim współlokatorem i wgl relacji jakie ich łączyły włączyłam głośno muzykę lecącą na MTV.
    Kiedy mama wróciła po 12 Matt siedział już ze mną na sofie oglądając telewizje i wgl się nie odzywając.
- Matt chciałabym z tobą porozmawiać- Powiedziała mama wchodząc do domu. Była bardzo smutna Myślałam że to przez ojca że może znów coś przykrego jej powiedział.
- Tak ? Słucham? - Matt przysuną się bliżej mnie alby moja mama mogła usiąść na kanapie.
- Chodzi o twoją mamę...
- Dzwoniła do mnie 2 godziny temu i mówiła że będzie po 14.
- Ona przed chwilą wujechała z waszego nawego właśnie remontowanego domu i miała wypadek.
- Jak to?!- Spytał przerażony.
- Niedaleko waszego domu straciła panowanie nad samochodem i spadła do rowu a następnie uderzyła w drzewo. Dzwonili do mnie ze szpitala.
- Co jej jest?- Mówił bardzo cicho ze łzami w oczach.- Jedźmy  do niej ! Proszę.
- Nie możemy teraz do niej jechać. Lekarze teraz nas nie wpuszczą. Teraz jest w śpiączce, ma złamaną nogę, rękę i kość miedniczną.Nie martw się wyjdzie z tego będzie dobrze.- mówiła a ja nie wiedziałam jak ona mogła w taki sposób mu to powiedzieć . Moim zdaniem była za mało delikatna! Ja byłam przerażona nie wiedziałam co robić mama powstrzymywała płacz. Matt spojrzał na mnie. Miał całe załzawione oczy. Nie miałam pojęcia czy coś mówić czy milczeć. Podsuną się do mnie i wtulił się we mnie. Przytuliłam go i gładząc po plecach powtarzałam żeby był silny żeby się nie martwił że wszystko się ułoży. Wiem to idiotyczne puste słowa ale nie wiedziałąm co się w takich sytuacjach robi co mówi. Nigdy w takiej sytuacji nie byłam. On nic nie mówił, nie płakał. Jego oczy były pęłne łez ale on nie pozwałał im wypłynąć. On się kompletnie załamał. Przytulałam go tak i nie miałam pojęcia co dalej.

czwartek, 5 maja 2011

Love Story

    Niezbyt zadowolona z tego że Matt pewnie będzie mi towarzyszył przez te pół godziny ruszyłam w stronę ulubionych sklepików. Tak jak się spodziewałam Matt poszedł za mną. Miałam nadzieję że chociaż będzie zabawnie i że nadal dopisuje mu humorek. Przynajmniej byłoby się z czego pośmiać tak jak podczas jazdy samochodem. Muszę przyznać że Matt wydał mi się wtedy naprawdę fajny, bardzo zabawny i słodki. Tak wiem takie słowa z moich ust? Trudno w to uwierzyć ale naprawdę tak o nim myślałam. 
    Właśnie stałam w perfumerii gdy za plecami usłyszałam głośny hałas jakby coś spadało igłos Matta
- O nie! Bardzo przepraszam. Już to zbieram.- Odwróciłam się i ujrzałam go zbierającego różnej wielkości pudełka z różnymi zestawami np talsamy , żele pod prysznic itd. Leżało tam ich naprawde dużo. Ekspedientka pracująca w tym sklepie pomagała mu je zbierać. Matt z dziwną miną podnosił pudełka i oglądał z każdej strony sprawdzając chyba czy są całe i nic sie nie potłukło. Postanowiłam mu pomóc. Kobieta pracująca w perfumerii układała pudełka na półkę śmiejąc się pod nosem.Kucnęłam obok Matta i również chichocząc pomagałam mu sprzątnąć cały ten bałagan. Uśmiechną się do mnie przyjaźnie ale mimo wszystko z jego twarzy nie zniknęło zakłopotanie i zażenowanie całą sytuacją. Gdy skończyliśmy sprzątac pudełka Matt po raz któryś, dokładnie nie wiem który bo w pewnym momencie przestałam liczyć przeprosił ekspedientke za rozrzócenie kosmetyków.
- To co może lepiej idźmy już stąd?- Zapytał trochę zawstydzony.
- Zaraz tylko coś kupie.- Nieśmiale się uśmiechnęłam i ruszyłamw strone półek z kosmetykami do robienia makijażu a Matt poszedł tuż za mną tym razembardziej uważając aby niczego nie wywrócić . Wybrałam tusz do rzęs taki jakiego używała Anna i eyeliner. Matt widząc co wkładam do koszyka delikatnie się uśmiechną a gdy wyszliśmy ze sklepu zapytał.
- Anna cie namówiła?
- Ale na co? - spytałam nie bardzo rozumiejąc jego pytanie.
- Żebyś się zaczęła malować?
- Aaa no można tak powiedzieć. Ona potrafi namówić mnie na wszystko. Ma podejście.
- To dobrze. Ładnie ci tak.
- Dzięki.
- To teraz będę wiedział do kogo się kierować jak będzie mi trzeba coś załatwić z tobą związanego.
- Co takiego? - Zaśmiałam się.
- Hmm no nie wiem może randkę - poruszył zabawnie brwiami i uśmiechną się . Wybuchłam niepochamowanym śmiechem.
- Ty i ja na randce? Dobre!
- Tak wiem. Zobaczysz jeszcze się ze mną umówisz.- Puścił do mnie oczko złapał za nadgarstek i pociągną do sklepu z płytami.
- Nigdy. - Stwierdziłam idąc tuż za nim.
- Nigdy nie mów nigdy. - Zaśmiał się i zaczą wybierać płytę a ja myślałam o tym co powiedział . Ja i Matt na randce? Niemożliwe! Gdy tylko o tym pomyślę jak by wyglądała taka nasza randka to od razu chce mi się śmiać. To by było naprawde dziwne.Mając nadzieję że on tylko żartuje pomogłam mu szukać płyty. Szukaliśmy przynajmniej 10 minut. Ja na pierwszej półce a on na drugiej i nic. To było niemożliwe aby tu jej nie było. Zaproponowałam  żeby poprosił o pomoc jakąś panią tu pracującą ale oczywiście nie zgodził się. Stwierdził że on sam da sobie świetnie rade. Ja po następnych 5 minutach spędzonych w tym samym sklepie zwątpiłam że sam ją znajdzie więc poprosiłam o pomoc panią stojącą przy kasie. Ona w pare sekund znalazła płytę a Matt po raz kolejny dzisiejszego dnia ośmieszył się tymbardziej że wyjaśniłam kobiecie że stoimy tu już 15 minut i mój kolega ciągne nie może znaleźć plyty która jak się później okazało stała na wyciągnięcie ręki.
- Ślepota. - Podsumowałam całe zajście wychodząc ze sklepu .
- Oj tam od razu ślepota.- Zaśmiał się. 
    Przez ten czas gdy Anna rozmawiała z kolegami i koleżankami z klasy my chodziliśmy po sklepach. Matt nadal był w świetnym humorze i ciągle się wygłupiał a mnie od śmiechu bolał już brzuch, policzki i dostałam chrypki zresztą jak zwykle.
- To jak ? Umówisz się ze mną na tą randke? Może mam się zgłosić do Anny?- spytał z całkiem poważną miną gdy szliśmy w umówione miejsce czyli do budki z lodami.
-Matt przestań - nadał się śmiałam- Ty i ja na randce? Przecież my się nie możemy w najprostrzych sprawach dogadać. Jeszcze tylko bardziej się pokłucimy.
- Jak to bardziej? To my jesteśmy pokłuceni?
- Przestań.
- Ty przestań. Pójdziemy do parku kina lub gdzie będziesz chciała.- Puścił do mnie oczko słodko się uśmiechając.
- Znasz moje zdanie na ten temat.- Spławiłam go i przyśpieszyłam kroku. Anna już na nas czekała. Pochodziliśmy jeszcze trochę po sklepach. Kupiłam jeszcze sobie 2 koszulki na grubszych ramiączkach i któtkie spodenki, Anna perfumy i szare rórki a Matt dokupił kolejną gre na PSP. Zjedliśmy obiad w restauracji niedaleko gelerii handlowej. Przy tym też było dużo śmiechu bo jacyś chłopacy niezbyt atrakcyjni z sąsiedniego stolika co chwile coś gadali i przystawiali się do Anny która była naprawdę zażenowana ich idiotycznymi tekstami . Trochę już wkurzona wpadła na pomysł jak ich spławić. Wysłała mi smsa w którym napisała jak mogę jej pomóc żeby się odczepili. Od razu po przeczytaniu wiadomości wczułam się w swoją rolę. Gdy tylko znów zaczeli podrywać Anne na jakieś denne teksty powiedziałam udając oburzoną.
- Ej sorry ja jestem cierpliwa ale do czasu.
- Co też chciałabyś poflirtować?- Zaśmiała się jeden z nich miałam ochotę zacząć się śmiać im w twarz ale opanowałam się. Kto by chciał flirtować z takimi frajerami?
- Sorry ale nie jesteś w naszym typie. Wolimy dziewczyny z ładniejszą fryzurką- Zaśmiał się drugi a mnie zatkało. Zabolało to co powiedział ale nie chciałam tego po sobie okazywać. Po minie Matta było widać że strasznie się wkurzył. Już chciał wstać żeby jakoś zareagować ale dyskretnie kopnełam go w kostke pod stołem i uśmiechnęłam się dając mu do zrozumienia że wszystko jest ok. 
- Proszę cię- zakpiłam - Nie zależy mi na flircie z jakimiś przygłupami i myślę że mojej dziewczynie też nie. Możecie się od niej odwalić ? Nie kręcą jej takie przytłuki.- powiedziałam z poważną miną. Chciałam aby wyszło prawdziwie i chyba mi się udało. Zrobili dziwne miny.
- Dziewczynę?- zaśmiał się jeden z niedowierzaniem.
- Tak dziewczynę. Coś ci nie pasuje? Masz z tym jakiś problem? Czyżby brak tolerancji? A jak chcesz poflirtować to proszę bardzo. Mo kolega jest gejem i widzę po jego spojżeniu że Ty- wskazałam na mulata- najbardziej mu się podobasz. - Puściłam oczko do Matta a ten zrozumiał chyba o co mi chodzi. Uśmiechną się słodko i  kilka razy zamrugał powiekami robiąc zawstydzoną minę.
- No jakoś wątpie w to że taka laska jest lesbijką- mówił zakłopotany.
- Jezu czemu ja muszę wszystkim to udowadniać?- Spytała Anna. Jeden z chłopaków zaśmiał się chtrze. Mulat  siedził cicho bo chyba nie był zainteresowany flirtem z Mattem. Anna zbliżyła swoją głowę do mojej jakby chciała mnie pocałować . Trochę dziwnie się z tym czułam . Jeszcze nigdy nie całowałam się z dziewczyną a tymbardziej z najlepszą przyjaciółką. To mi się wydawało trochę dziwne. Nie wiedziałam czy ona tylko żartuje czy nie ale postanowiłam raz kozie śmierć. To chyba nic takiego pocałować swoją przyjaciółkę. W internecie czytałam że wiele dziewczyn całowało inne dziewczyny to czemu ja bym nie mogła? Anna jest przecież ładna i bardzo ją lubię. Tylko lubię żeby nie było że naprawdę jestem les. Nie jestem . Przynajmniej tak mi się wydawało. Zawsze myślałam że wolę chłopaków ale podobno orientacja seksualna może się zmienić . Tymbardziej u dziewczyny w moim wieku. Co 16 latka może wiedzieć to swojej orientacji? Kiedyś mogą mi się zacząć podobać dziewczyny i będę z jedną w związku. Nic w naszym życiu nie jest pewne. Ale mimo wszystko mimo całego szacunku do wszystkich lesbijek nie chciałabym zostać jedną z nich. Przecież mnie kręcą chłopacy. Mam nadzieję że mi tak zostanie. W tym momencie w mojej głowie było tysiące takich myśli. Postanowiłam nie traktować tego jak coś strasznego tylko normalnego, naturalnego. Zbliżyłam swoją głowę do głowy Anny. Ci debile z sąsiedniego stolika przyglądali nam się z niedowierzaniem. Ich miny były bardzo zabawne. Lekko przerażone i zdziwione. Gdy kątem oka spojrzałam na Matta ledwo powstrzymałam śmiech. Myślałam że zaraz wybuchnę śmiechem. Była tak przerażony jakiego go jeszcze nigdy nie widziałam. Gdy już nasze usta się stykały jeden z chłopaków szybko i głośno krzykną
- Fu! Dobra spokuj!- na co my przestraszone odskoczyłyśmy od siebie i troche speszone zrobiłyśmy zdziwione miny.
- Fuu! Weźcie skończcie. Dobra nara!- Powiedział blondyn który tak niedowierzał i namawiał nas w pewnym sensie do tego. Wstał od stołu i skierował się do wyjścia a za ni  jego koledzy z przerażonymi minami. Czyżby pierwszy raz mieli zobaczyć całujące się dziewczyny?
- Paa!- krzyknęłyśmy rozbawione. Gdy wyszli wybuchłyśmy niepochamowanym śmiechem. Matt nadal patrzył na nas z taką samą miną.
- Ej ! Matt ! My tylko udawałyśmy- Zaśmiałam się i poklepałam po ramieniu.
- No wyglądało to bardzo realnie.Wy serio chciałyście się pocałować?- Mówił zdziwiony.
- Yyy.. Nie wiem - Stwierdziła Anna a ja z wielkim uśmiechem na twarzy tylko wzruszyłam ramionami. - No  wiesz to był taki impuls- powiedziała nadal bardzo rozbawiona tą całą sytuacją i puściła do niego oczko.
- A co jeszteś nietolerancyjny?- spytałam
- Ja jestem bardzo tolerancyjny ale wiesz to wyglądało serio realnie i tak prawdziwie że zacząłem się obawiac że serio jesteście les albo bi. Zaskoczyłyście mnie! - Zaśmiał się i wróciliśmy do jedzenia obiadu.Teraz już nic nam nie przeszkadzało. Matt znów żartował Anna śmiała się z niego a  ja siedziałam wgl się nie odzywając i dłubiąc widelcem w talerzu nic nie jedząc. Ciągle myślałam o tym jak ci Chłopacy śmieli się ze mnie przez to że prawie nie mam włosów.  A jeśli każdy kto mnie widzi tak myśli? Przecież to nie moja wina że jestem chora. Anna i Matt dużo pytali czemu jestem jakaś przygnębiona i smutna. Nie chciałam mówić o co naprawdę chodzi żeby nie pomyśleli że jestem słaba głupia lub naiwna. Powiedziałam że wszystko ok tylko brzuch mnie boli. Gdy to usłyszeli na początku nie wierzyli bo pare minut temu jeszcze byłam w super dobrym nastroju, żartowałam z nachalnych kolesi i nie było po mnie widać że źle się czuję. Ciągle nalegali żebym powiedziała o co tak naprawdę chodzi. Powiedziałam że jestem już zmęczona dzisiejszym dniem że w moim stanie takie aktywne spedzanie czasu bardzo męczy i że naprawdę boli mnie brzuch. Stwierdzili że lepiej jak wrócimy do domu bo żeczywiście może trochę się zagalopowaliśmy z atrakcjami jak na jeden dzień. Gdy skończyli jeść wsiedliśmy do smochodu alby wrócić do domu. Anna długo się ze mną kłuciła alby Matt prowadził bo też miał prawo jazdy skoro ja się źle czuje ale udało mi się ją przekonać że aż tak źle ze mną nie jest. Matt stwierdził że nie porzekonają mnie wiec pozwolili mi zawieżć się do domu.

Love Story

http://cosas-que-odio.blog.onet.pl/0
    Zdezorientowana patrzyłam na nich. Oboje siedzieli z wielkimi uśmiechami na twarzach co mnie zaczynało niepokoić. Obawiałam się 2 rzeczy. Albo zaczną ze sobą kręcić i niedługo będą parą albo cosś knują przeciwko mnie. Te piewsze wydawało mi się bardziej realne bo ona nie mogła by robić czegoś przeciwko mnie. To nie może się tak skończyć. Moja najlepsza przyjaciółka nie może być z chłopakiem  który tak działa na nerwy. Oni do siebie wgl nie psują. Ona jest taka ładna i.. on też jest niczego sobie jak już wspominałam i nawet troche z wyglądu mi się podoba ale u mnie to coś innego . Ja z nim nawet zaprzyjaznić się nie umiem.
    Usiadłam w dużym fotelu stojącym koło okna myśląc o tym jakby byłó gdyby Anna i Matt zakochali się w sobie i ze sobą byli. Trochę mnie te myśli przerażały i przytłaczały więc nie okazując wiekszych uczuć powiedziałam obojętnie do chłopaka
- Chcę pogadać z Anną. Może pójdziesz do siebie?- Wiem nie było to zbyt miłe ale myślę że on zdążył się już przyzwyczaić do tego że bywam dla niego oschła a czasem nawet chamska. Uśmiechną się do mnie serdecznie co mnie zszokowałowstał i mówiąc słodkie " Dobranoc" wszyszedł nie trasakając drzwiami jak to zawsze robił. To mi się wydawało strasznie dziwne. Czyżby Matt przestał się złościć dąsać i postanowił być miły? Z szeroko otwartymi oczami przyglądałam mu się a kiedy wyszedł spytałam przyjaciółkę
- Co mu zrobiłaś?
- Co? Nic. A o co ci chodzi?
- Od ponad tygodnia wgl się do mnie nie odzywa a jak juz to chamsko i złośliwie jest naburmuszony, niemiły i cichy a przed chwilą wyszedł  w dobrym humorze i nawet się do mnie uśmiechną?! Co mu zrobiłaś?! Przez te pare minut cholernie go zmieniłaś!
- Oj Cheryl, jak zwykle sobie coś ubzdurałaś.
- Nie prawda. Ja wiem swoje. A może on się w tobie zakochał?! Trzeba się szybko dowiedzieć. - zastanawiałam się.
- Coś ty! Zgłupiałaś?! To tobie coś się stało i ty jesteś dziwna a nie on. Matt to miły zabawny chłopak. Nic nadzwyczajnego.
- Tak napewno się zakochał- mówiłam pod nosem nie zwracając uwagi na to co mówiła Anna.
- Co ty gadasz? - Zaśmiała się owijając pasemko włosów na palcu.
- Podoba ci się on? - dopytywałam z szerokim uśmiechem
-Jest spoko- zaśmiała się i spytała po chwili głośno się śmiejąc - A co zazdrosna jesteś?
- Coś ty! Czy ty czymś się uderzyłaś w głowę?- Mówiłam oburzona. Jak można posądzać mnie o to że jestem w nim zauroczona. Muszę przyznać że z wyglądu jest w moim typie ale charakter ma paskudny. Ta jego złośliwość i fałszywość którą właśnie dostrzegłam strasznie mnie irytują.
    Anna śmiejąc się rzuciła we mnie poduszką leżącą obok.
- Osz Ty!- krzyknęłam i ruszyłam w jej stronę. Znów zaczęłyśmy się przepychać i bić poduszkami.
- Stop! Starczy! Czekaj włosy mi do oczu wlazły!- wrzeszczała opanowując śmiech i zasłaniając się rękoma. Odłożyłam poduszkę na bok i ciężko oddychając śmieałam się.
- Widzisz ta choroba ma jednak jakieś plusy- mówiłam , Anna zrobiła zdziwioną minę a ja wytłumaczyłam- No może nie choroba ale chemioterapia. Nie mama włosów i przenajmniej nic mnie w oczy nie kłuje i nie przeszkadza- puściłam oczko w jej stronęa ona zrobiła bardzo smutną minę- Ej co jest?- spytałam.
-Wez tak nawet nie mów
- Oj Anno w mojej sytuacji zostało mi żartowanie z choroby. Daj spokój.
- A jak się czujesz? - spytała nadal smutna
-Noo... dobrze a czemu pytasz?- spytałam podejrzewając że Matt powiedział jej o moim omdleniu które miało miejsce kilka dni temu.
- No Matt mi powiedział o tym że zemdlałaś kilka dni temu . Może idzmy zdobić jakieś badania?
- Co za ... debil! Ja go kiedyś zabije. Tak czuję się świetnie i nie pójdę do lekarza! A z nim to sobie porozmawiam!
- Cheryl nic mu sie mów że się wygadałam. Miałam nie mówić że o tym wiem. On się bardzo o ciebie martwi.
- Nie potrzebnie- powiedziałam surowo- To nie są jego sprawy tylko moje i nie rozmawiajmy już o tym . Było minęło.
    Wolałam porobić coś innego. Nie sopałyśmy do 3 w nocy. Ciąglę sie wygłupiałyśmy, śmiałyśmy się i rozmawiałyśmy. Kilkakrotnie przychodziła mama alby nas uciszyć bo było nas słychać w całym domu. Spałyśmy razem w jedym łóżku bo było duże, dwuosobowe. Rano obudził nas Matt. Na początku szturchal ciągał za rękę ale gdy zauważył że to na nic zastosował bardziej drastyczną i brutalną medodę. Ściągną z nas ciepłą kołdrę i oblał lodowatą wodą. Zaczelysmy sięna niego wydzierać i pare razy nawet dostał po głowie.
- Ejj laski! spokojnie! Co robisz?! Ała!- krzyczał gdy złapałam go za kark i wbijając dosyć długie paznokcie wyrzuciłam go z pokoju całego poszarpanego i z rozczochranymi włosami. Zamknęłam drzwi na klucz do których jeszcze przez chwilę się dobijał i rzuciłam się z powrotem na łóżko. Anna śmiejąc się pod nosem również położyła się zarzucając na moje biodro swoją nogę i wtulając się w poduszkę.
- I ty się dziwisz czemu ja go tak nie lubię i czemu mówię że to irytujący dupek.
- Przepraszam i zwracam honor.- szepnęła okrywając się kołdrą- O fuuu!!- wrzasneła wyskakując znów z łóżka.
- Co znowu?!
- Tu jest coś zimnego.
- To woda- mówiłam podnosząc głowę z poduszki. Wywiesiłyśmy mokre poszewki na balkon alby wyschnęły i postanowiłyśmy ubrać się i zejść coś zjeść. Porzyczyłam przyjaciółce moje ciuchy, granatowe spodenki i żółtą bluzkę z rękawem 3/4. Sama włożyłam podobne spodenki i  fioletowy t-shirt. Głowę okryłam czarną chustką a na nogi włożyłam buty nike za kostkę w kolorze koszulki i zeszłyśmy na dół na śniadanie. Wszyscy już kończyli jedzenie, wszyscy czyli mama i Matt. Dla nas zostwili po 2 już zimne tosty. Nie było jak ich podgrzać więc musiałyśmy  zjeść takie jakie były. Po 2 kęsach obydwie zrezygnowałyśmy i postanowiłyśmy zrobić sobie zwykłe kanapki z żółtym serem.
- Idziemy dziś na zakupy?- spytałam przyjaciółkę gdy byłyśmy już tylko we 2 przy stole
- Jasne- przytaknęla z wielkim uśmiechem na twarzy. Po skończonym posiłku wyciągnelam reke do mamy robiąc maslane oczy i oczekując na jakąś reakcję z jej strony w postaci pieniędzy. Oczywiście najpierw udała że nie wie o co chodzi i drażniła się ze mną co mnie doprowadzało do szaleństwa a Anne bardzo bawiło. Wytłumaczyłam że idę z Anną na zakupy na co odpowiedziała  z szerokim uśmiechem
- O to miłego dnia.
- Ej do dasz mi trochę kaski?- spytałam nieśmiale się uśmiechając . Wiedziałam że się tylko drażni. Zawsze tak robi.W końcu dała mi pieniądzę i udała się w stronę łazienki a my na górę szykować się  do wyjścia. Właśnie pakowałyśmy torebki gdy usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Po chwili ujrzałyśmy Matta. Tego się spodziewałam. Nie byłam zbytnio zadowolona widząc jego radosną minkę ale postanowiłam zbytnio tego nie okazywać
- O Matt. Wgl się nie spodziewałam że to ty.- Zaśmiała się a Anna szturchnęła mnie łokciem robiąc karcącą minę
- Tak wiem - wypią dumnie pierś i spytał - gdzie idziecie?
- Do centrum na zakupy- stwierdziła Anna po chwili dodając jedno zdanie a raczej pytanie za które miałam ochotę ją zabić- Może chcesz iść z nami?- tym razem to ja szturchnęłam ją łokciem tyle że mocniej niż ona mnie robiąc wściekłą minę.
- No jeśli Cheryl nie ma nic przeciwko...- mówił spokojnie rozkładając się na dopiero co pościelonym łóżku. Spojrzałam na niego wściekła sugerując że lepiej by było gdyby zszedł z  z tego łóżka bo przed chwilą było ścielone. Od razu zszedł i poprawił pogniecioną narzutę a ja z udawanym miłym usmiechem powiedziałam 
- Jasne . Jedz z nami.
- Ok to spotkamy się na dole za 20 minut.
Matt nic nie mówiąc wyszedł z pokoju słodko się uśmiechając. Cholera on się ciągle uśmiecha a to jest strasznie irytujące. Jeszcze dostanie jakiegoś skurczu mieśni twarzy. To nie jest normalne gdy człowiek ciągle chodzi z bananem na twarzy. Przynajmniej moimi zdaniem. Zaczęło mnie to niepokoić i upewniało mnie to w tym że on zakochał się w mojej przyjaciółce. To mnie w pewnien sposób przytłaczało.
    Anna wyciągnęła ze swojej torby kosmetyki i zaczęła się malować. Ja poszłam do łazienki umyłam zęby i nałożyłam na twarz krem nawilrzający.
- Cheryl ! Chodz tu!- usłyszałam głos przyjaciółki
- Co?- spytałam wychodząc z łazienki
- Chodz cie pomaluje
- Nie chcę. Ja się nigdy nie maluje.
- No właśnie- zaśmiałą się namawiała mnie bardzo długo. Nadal nie chciałam. Uwazam że wyglądam pomalowana jak idiotka. Do dziewczyny łysej nie pasuje  makijaż. Wyglądam jak umalowany facet. W końcu jej się udało zgodziłam się. Obiecała że makijaż będzie delikatny. Uzyła tuszu kremu matującego bo stwierdziła że mam bardzo ładną cerę i kredki na górną powiekę.Po paru minutach makijarz był gotowy. Rzeczywiście wyglądałam ładnie i dziewczęco. Mam dlugie i czarne rzęsy a tusz tylko je jeszcze bardziej podkreślił. Zadowolona z siebie Anna zeszła na dół pierwasza bo była już gotowa a ja szukałam jeszcze ulubionej czarnej bluzy na wypadek gdyby zrobiło się chłodniej. W koncu udało mi się ją znalesc. Zarzuciłam ją na ramoina i zeszłam na dół. Matt patrzył na mnie jak na jakiegoś ufoludka.
- Co się tak gapisz?
- Ładnie wyglądasz- powiedział uśmiechnięty
- Odwal się- odparłam biorąc kluczyki od samochodu z wieszaczka w kuchni.
- Cheryl! To był komplement. Powinnaś podziękować- poczuczała mnie trochę zdenerwowana Anna.
- Dzieki - Powiedziałam obojętnie mając nadzieję że po tym Anna da mi spokój z kazaniami.Podziałało. Wyszliśmy z domu kierując się do mojego kabrioleta. Opuściliśmy dach i ja z Anną usiadłyśmy z przodu ja za kierownicą a Matt z tyłu.Włączyłam muzykę bo nie wyobrażam sobie jechać samochodem i nie słuchać muzyki. Ta cisza wtedy jest taka dołująca . Cisza nawet gdy podczas jazdy rozmawiamy. W radiu leciała właśnie piosenka Rihanny - Only girl. Matt zaczą się wygłupiać i wstal z siedzenia usiadł na oparciu i zaczą śpiewać wymachując rękoma. Najpierw tylko się z niego śmiałam ale póżniej dołączyłam do niego tak jak Anna po mojej namowie która na początku uważała nas za idiotów na prochach. Śpiewaliśmy całą drogę różne piosenki które właśnie puszczali w radiu miedzy innymi Katty Perry. Dla Matta kazałam usiąść normalnie bo bałam się że policja nas zatrzyma bo kiedyś jak jechałam tak z Anną to nas zatrzymała i prawili kazania jakie to niebezpieczne.
    Do galerii dotarliśmy w świetnych humorach szybko zaparkowałam blisko wejścia i ruszyliśmy do środka. Od razu pociągnęłam Anne do mojego ulubionego sklepu z bizuterią. Matt naturalnie poszedł za nami z kwaśną miną alby pokazać nam jaki to on jest niezadowolony  i jak bardzo nie lubi zakupów. Skoro ich nie lubi to po co z nami przyjechał ? Nie miałam pojęcia. Mógł zostać w domu ja bym się nie obraziła. Koło baru Anna spotkała swoich kolegów i koleżanki z klasy. Było ich 5, dwie dziewczyny Ashley i Nina i 3 chłopaków Kevin, Alex i Robert. Mi najbardziej spodobał się Kevin ale ja u takiego chłopaka nawet nie miałabym szans. Łatwo się domyslić czemu.  Ja z Mattem postanowiliśmy zostawić Anne z jej znajomymi na pół godziny żeby mogli sobie na luzie porozmawiać. Uwówiliśmy się z nią przy bydce z lodami  po tych 30 minutach. Anna się zgodziła i wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że zostałam sama z Mattem a taki układ nie bardzo mi się podobał.

Love Story

http://cosas-que-odio.blog.onet.pl/0
    Kompletnie mnie ztkało. Co ja miałam zrobić? Skąd miałam wiedzieć że jego ojciec umarł na raka. Było mi strasznie głupio. Siedziałam tak i patrzyłam w talerz grzebiąc w nim widelcem. Nie wiedziałam czy mam tak siedzieć czy iść do niego i z nim pogadać. Może oczekuje że przyjdę do niego i porozmawiam z nimo tym? Ale jak mam z nim rozmawiać na tak trudny dla niego temat wgl go nie znając?
    Wstałam od stołu. Straciam ochotę na jedzenie. Sprzątnełam resztki spagetti umyam talerze i poszam na górę do mojego pokoju. Na niczym nie mogłam się skupić. Nawet rysowanie nie poprawiało mi humoru. Ciągle myślałam o ojcu Matta. Miał kontakt z tą chorobą a gdy mnie zobaczył pierwszy raz nie prawiał takiego wrażenia. Było mi naprawde głupio że tak łatwo i szybko go oceniłam. Ale co ja mogę na to poradzić? Nic, on też mnie bardzo szybko ocenił i to jeszcze brutalniej. Powinnam się na niego obrazić i zwyzywać go od najgorszych ale nie mogłam. Współczułam mu że stracił ojca. Ja z moim tatą ostatnio nie mama zbyt dobrego kontaktu i często się kłucimy ale nie wiem co bym zrobiła gdybym go straciła. Mimo tego wszystkiego gdy chcę pogadać wystarczy że zadzwonię. On nie ma takiej możliwości.
    Próbowałam zasnąć ale nie dałam rady. Nie chodziło tu o kłutnie z Mattem ale o muzykę którą bardzo głośno włączył u siebie w pokoju a to umożliwiało mi zaśnięcie. Jednak nie poszłam do niego poprosić aby ją ściszył. Chyba nie miałam odwagi.
    Po 18 przyjechała mama z Panią Angelicą. Przyszły do mojego pokoju a mama oczywiście naskoczyła na mnie za to że cały dziń chodzę w piżamie. Nie mam pojęcia czemu jej to aż tak przeszkadza. Co ją to obchodzi? Trochę pozprzeczałam się z nią  o różne brdety a wszystko przez mój zły humor. Postanowiłam że nie będę się tego dnia do Matta wgl odzywać. Nie tylko dlatego że mnie obraził ale jakoś chyba po raz kolejny zabrakło mi odwagi. A po drugie dlaczego to ja mam wyciągać do niego rękę i robić 1 krok? Nawet gdy wołałam go na kolację powiedziałam obojętnym tonem " kolacja" i wyszłam z jego pokoju. Matt wyglądał na naprawdę złego. 
Rozmawiałam z mama o tej całej wprowadzce jej przyjaciółki z synem do naszego domu. Nie mówiłam jej o naszej  dzisiejszej kłutni tylko wypytywałam jak to się stało  że zamiast Olivii przyjechał Matt. 
- Oj no, był słaby zasięg coś przerywało połączenie i tak jakoś wyszło że usłyszałam że moja koleżanka przyjedzie z córką. Takie małe zamieszanie.- stwierdziła
- A długo u mas będą?
- Chyba 2 albo 3 miesiące bo wiesz oni kupują dom na sąsiedniej ulicy i muszą wyremontować go alby móc się do niego wprowadzić i przez ten czas będą mieszkać u nas.- Mówiła tak jak by to było coś oczywistego. 2 albo 3 miesiące?! I jak ja mam niby wytrzymać z Mattem pod jednym dachem przez tak długi okres czasu po tak byrzliwym początku znjomości?! to jest chore!
    Przez następny tydziń z Mattem rozmawiałamtylko wtedy gdy musiałam czyli np w czasie wspólnych lekcji. On jest świetny z matmy nie to co ja. U mnie jest z nią trochę gorzej. Nauczycielka od przedmiotów ścisłych Pani Tiffany już radziła żeby Matt pomagał mi w matmie gdy czegoś nie rozumiem. Oczywiście jej przytaknęłam ale tak naprawde nawet przez myśl y mi nie przeszło żeby go o to prosić. 
    Matt codziennie po lekcjach i obiedzie wychodził do skateparku. Prawdziwy skejcik. Nie może wytrzymać jednego dnia bez jeżdzenia na desce. Któregoś dnia spytał mnie czy wiem gdzie jest sketepark. To była jedna z naszych najdłuższych rozmów po kłutni. Siedziałam wtedy na parapecie  w moim pokoju z poszką coli  gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Byłam pewna że tomama bo z jej koleżanką praktycznie nie rozmawiałama z Mattem wgl. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam go stojącego w progu.
- Sorry, mam problem. Wiesz może gdzie jest skatepark?- spytał obojętnym tonem rozglądając się po pomieszczeniu. To było idiotyczne pytanie. Oczywiście że wiem! Powiedziałam jak ma iść a raczej jechać aby do niego dotrzeć.
- ok dzięki- powiedział wychodząc lecz po chwili się cofną i spytał mnie z dziwną miną- Cheryl a może...
- Co przerwałam mu i spojrzałam na niegooczekując dalszej częsci zdanie które zaczą
- Nie nic już. Dzięki- powiedział i wyszedł dosyć głośno trzaskając drzwiami. To była nasza najdłuższa rozmowa do tej pory. Z jednej strony chciałabym z nim pogadać w szczegulności o jego ojcua z drudiej w żadnym wypadu nie dawałam szans na jakąś dłuższą i ciekawą rozmowę powtarzając sobie ze to kompletny idiota, tchurz i dziwak.
    - Nareszcie piątek - pomyślałam szybko wyłączając bydzik bo jego dzwięk strasznie mnie irytował i doprowadzał do wariacji. Za oknem świeciło słońce i było chyba ok 20 stopni. Szybko się ogarnełam umyłam się i ubrałam w czarne szorty, biały t-shirt i czarną bluzę z adidasa. Na nogi włożyłam białe wysokie adidasy za kostkę a głowę okryłam białą chybstką.
    W dobrym humorze zbiegłam na dół i przywitałam się serdecznie ze wszystkimi. Tak ze wszystkimi  nawet do Matta powiedziałam
- Siema Matt - Na co on od powiedział tylko ciche
- No. Normalnie by mnie to wkurzyło ale nietego dnia bo po południu miała przyjechać do mnie moja przyjaciółka Anna a nie widziałam się z nią ponad tydzień. Kontak utrzymywałyśmy przez smsy dzwoniąc do siebie i przez internet. Nie mogłam się doczekać naszego spotkania bo strasznie za nią się stęskniłam i  miałam tyle jej tylke do opowiedzenia. Anna powiedziała że przyjedzie po 16. Do 14 miałam lekcje które niemiłosiernie się dłużyły a do tego trochę popsuły mi humor. Matt znów z matmy wyszedł na mądrzejszego ode mnie. No cóż muszę się z tym pogodzić że on jest lepszy z matmy a ja angielskiego.
-  Cheryl  czy  prosiłaś Matta  aby  wytłumaczył ci to co ostatnio robiliśmy ? -spytała nauczycielka.
- Yyy.. no nie..
- Dlaczego?- wkurzyła się
- Bo Matt nie miał czasu a po drugie sama trochę próbowałam robić te zadania i już lepiej mi wychodzą
- Cheryl to nie są żarty jeśli tego nie będziesz umiała to nie zrobisz zadań jakie będziemy robić na następnych lekcjach!- mówiła zdenerwowana- Matt czy możesz tłumaczyć Cheryl zadania z matematyki codziennie dajmy na to godzinę na dzień? - spytała siedzącego obok mnie zapatrzonego w nią chłopaka
- Oczywiście - wyszczerzył się. Żeby nie było że on cieszy się ze będzie mi tłumaczył tą matme. On uśmiechał się do Pani Tiffany która chyba podobała się dla niego. To idiotyczne i dziecinne żeby chłopak kochał się z swojej tzn mojej nauczycielce ładnej ale jednak nauczycielce. Pani Tiffany jest młodą dość wysoką szczupłą brunetką o ciemno zielonych oczach i dużych i bardzo ponentnych czerwonych ustach. Przeważnie chodzi w spudnicach przed kolano albo bardzo opiętych dzinsach i koszulkach z niedużym dekoltem. Jest naprawdę ładną kobietą ale moim zdaniem mimo wszystko troche za starą dla Matta. A po drugie to moja nauczycielka! Mój współlokator nigdy nie będzie z moją nauczycieką. Już ja się o to postaram.
    Po zajęciach czyli po 14 przyszła do mnie Gabriella przyjaciółka mamydająca mi lekcje z rysunku a Matt jak zwykle udał się na skatepark ze swoją obecną dziewczyną deskorolką bez której wgl nigdzie praktycznie się nie rusza.
    Zawsze cieszyły mnie zajęcia z Gabriellą ale dziś jakoś nie miałam na nie ochoty. Chciałam jak najszybciej pogadać z przyjaciółką Anną. Anna mieszka 2 ulice dalej ode mnie. To nie daleko i wydaje się że mogłabym się z niąwidywac codziennie niestety tak nie może być. Anna jest bardzo zabieganą nastolatką. Chodzi do normalniej publicznej szkoły w której jest chyba trudniej niż na domowych lekcjach kiedy nauczyciele do ciebie przychodzą jest też tancerką . Tańczy balet i marzy o tym żeby móc tańczyć zawodowo i dlatego ma kilka razy w tygodniu treningi a poza tym uczęszcza na dodadkowe lekcje z jezyka francuskiego. Jej rodzice bardzo dużo pieniędzy wkładają w jej wykształcenie. Poza tym że jest bardzo zapracowaną i mądrą dziewczyną jest też bardzo ładna. Ma czarne długie włosy z prostą równo ściętą grzywką. Jej oczy są koloru szarego ale w słońcu czasem wygłądają na tek jasne że niemal biuałe. W zyciu nie widziała aż tak jasnych tęczówek. Czasem też bierze udział w różnych przedstawieniach i wtedy jest czarnym charakterem bo wystarczy że pomaluje sięczarną kretką oczy i w takim kontraście wygłąda przerażająco. Kiedyś myślałam jak ona to wszystko wytzrymuje ten ciągły brak czasu a ona mi odpowiedziała
- Lubię mieć dużo na głowie. - Jak dla mnie jest to trochę dziwne bo większość ludzi woli siedzieć przed telewizorem jedząc słodycze niż prowadzić aż tak aktywny tryb życia.
    Około godziny 16 byłam już wolna bo Gabriella wyszła. Wzięłam sobie czipsy( nie wiem jak to sie pisze xdd) i puszkę coli i usiadłam przed tv oglądając teledyski na MTV. Nagle do domu na desce wjechał Matt. Jeżdził na niej po całym parterze wygłupiając się w rytm muzyki. Wkurzyłam się bo nie dość że zagłuszał mi piosenki swoim nie dość ładnym głosem podczas śpiewania to jeszcze kółka deskoroli chałasowały jeżdzaća po parkiecie. Podgłośniłam TV a on staną z deską w ręku przed telewizorem zasłaniając mi ekran.
- Złaz- rozkazałam ale on nie posłuchał podszedł bliżej i powiedział dość miłym głosem jak na naszą sytuacje po kłutni
- Kończ oglądanie tych durnych teledysków. Idziemy robić matme.
- Przestań jest piątek weekend nie będę siedzieć nad lekcjami a po drugi to przychodzi do mnie koleżanka.
- Pani Tiffany mówiła że mamy ćwiczyć codziennie po godzinie
- Wez wyluzuj. Jutro poćwiczymy 2 godzny.
- Cheryl.
- Co? To że się podkochujesz w mojej nauczycielce nie znaczy że ja też. Nie mam zamiaru słuchać każdego jej słowa. Powiedziałam jutro nadrobimy - mówiłam gdy usłysząłam dzwonek do rzwi. Szybkim krokiem podeszłam do nich i otworzyłam je a  za nimi tak jak się spodziewałam zobaczyłam Annę. Od razu się wyściskałyśmy i wpuściłam ją do środka. Gdy wchodziłyśmy do salonu Matt siedział na sofie z poczką moich czipsów  oglądając TV. Nie odrywając wzroku od ekranu powiedział
- Jutro tej matmy ci nie odpuszczę.
Ja z Anną od razu zaczęłyśmy się śmiać bo przed wejściem do salonu powiedziałam Annie że pewnie gdy tylko Matt  mnie zobaczy powie coś o matmie coś w stylu " Jutro nadrobimy matme" i się sprawdziło. On słysząc jakiś obcy śmiech odwrócił się i usmiechną się bardzo przyjaznie. 
- A nie mówiłam- śmiałam sie nadal
- No chyba roszkę przez ten czas już go poznałaś- przytaknęła i udałyśmy się do kuchni.
- A co u ciebie słychać?- spytałam wyjmując z lodówki sok pomarańczowy który moja przyjaciółka uwielbiała
- Wszystko dobrze i nic się nie zmieniło. Mam wolny cały weekend i wreszcie mogę poleniuchować. Wiesz co się stało?  Dylan złamał nogę - Dylan to młodszy brat Anny ma 6 lat i jest przesłodki. Każdy tak myśli oprucz Anny.- Wczoraj poszedł dzieś do kolegi i spadł z jakiejś drabini i złamał nogę! Co za niezdara!- mówiła wiąrząc ciemne włosy w kucyk.
- Oj biedny.- zrobiłam smutnąminkę na co Anna tylko machnęła ręką z obojętnością.- Chodz na górę tam pogadamy. 
    Poszłyśmy do mojego pokoju, włączyłyśmy głośno muzykę i przez około 3 godziny ciągle się wygłupiałyśmy i plotkowałyśmy miedzy innymi o moim nowym " koledze". Gdy właśnie opowiadałam o nim ten wszedł do pokoju bez pukania ściszył muzykę i z szerokim uśmiechem powiedział do mojej koleżanki
- Jestem Matt. Twoja przyjaciółka jest tak kulturalna że nie pomyślała nawet o tym żeby nas sobie przedstawić
- Przesadzasz- opowiedziała i dodała-  Jestem Anna.
- Ja dla mojej przyjaciółki przedstawiam tylko osoby warte uwagi - odpowiedziałam słośliwie i uśmiechnęłam się do Anny.
- Cheryl!- upomniała mnie
- No spoko gadajcie sobie a ja idę na dół na chwilkę bo mama przyjechała. Pomogę jej z zakupami. - stwierdziłam widząc samochód na podjeżdzie.
- Cześć mamo!- krzyknęłam wychodząc przed dom.
- Cheść Cheryl. Możesz mi pomóc?- spytała wyjmując z bagażnika samochodu torby z zakupami. Szybko włożyłam byle jakie buty i wyszłam pomóc mamie  zabierając od niej 3 torby.
- Boże a więcej się nie dało tego nakupić?- Mama tylko się uśmiechnęła i ruszyła w stronę drzwi.- a Gdzie Pani Angelica?Do mnie przyjechała Anna.
- Nie będzie jej do końca tygodnia. Pojechała zalatwić sprawy związane z przeprowadzką. A Anna przyjechała na 1 dzień czy na cały weekend?
- A może na cały weekend?
-Jasne- stwierdziła stwiając zakupy na stole.
- w takim razie na cały- szybko odstawiłam torby i pobiegłam na górę oznajmić przyjaciółce że zostaje an dłużej.
- Anno!- Krzyknęłam wiegając do pokoju. Ujrzałam moją koleżankę siedzącą z Mattem na łóżku świetnie się razem bawiących, śmiali się i wygłupiali. Postanowiłam im na chwilkę przerwać tą "rozmowę".
- Zostajesz na cały weekend?- Spytałam ją sprzątając porozrzucane po całym pokoju poduszki którymi wcześniej się biłyśmy bo zrobiłyśmy sobie bitwe na poduszki.
- No jasne że zostaje - powiedział za nią Matt a Anna przytaknela szeroko się uśmiechając. O nie czy Matt kręci z moją najlepszą przyjaciółką?! To się musi skończyć jeszcze szybciej niż się zaczęło!